Muzułmanie potępiają ostatnie ataki terrorystyczne w Izraelu

Najwyższy sunnicki duchowy szejk Mohamed Sayed Tantaoui, imam uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, potępił zamachy terrorystyczne przeciwko ludności cywilnej w Izraelu. W krwawych zamachach w Jerozolimie i Hajfie, jakich dokonali terroryści palestyńscy w sobotę w nocy i w niedzielę w południe zginęło 28 osób, a blisko dwieście trzydzieści zostało rannych.
Zamachy te zaostrzyły i tak już niezwykle napięty konflikt palestyńsko-izraelski. Komentatorzy izraelscy podkreślają, że po raz pierwszy tak stanowczo zabrzmiał głos zwierzchnika muzułmańskiego, w obronie izraelskich ofiar terroryzmu. Oświadczenie szejka ma dużą wagę, gdyż jest on niepodważalnym autorytetem dla milionów sunnitów, stanowiących przytłaczającą większość wyznawców islamu.
Podobnie serię zamachów potępili prezydent Egiptu Hosni Mubarak i król Jordanii Abdallah II. Obydwaj przywódcy bliskowschodni spotkali się wczoraj w trybie pilnym w Kairze, aby dokonać oceny sytuacji w regionie. Przestrzegają obie strony przed rozprzestrzenianiem działań zbrojnych, w obawie, że konflikt może doprowadzić do wojny.
Zupełnie inne stanowisko zajął szeik Ahmed Yassin, duchowy przywódca Hamasu - skrajnej organizacji palestyńskiej, który mieszka w Strefie Gazy. Oświadczył on, że Palestyńczycy będą kontynuowali
świętą wojnę przeciwko Izraelowi, a jej ceną są ofiary po stronie wroga. Szeik Yassin oskarżył przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata o kapitulację wobec Ameryki i Izraela i zdradę sprawy palestyńskiej.
Pozostali przywódcy świata arabskiego i muzułmańskiego zachowują milczenie wobec zamachów.