Chrześcijanie iraccy obawiają się fali muzułmańskiego fundamentalizmu. Swoimi obawami w podzielił się z dziennikiem włoskiego episkopatu "Avvenire" łaciński patriarcha Bagdadu abp Jean Benjamin Sleiman.
- Nie wiem, jaka będzie nasza przyszłość, jeżeli miałyby wzrosnąć wpływy i naciski grup ekstremistycznych, które zaczynają nabierać wigoru. Na pewno nie jest to perspektywa demokracji - mówi arcybiskup, który do Iraku przybył dwa lata temu z Libanu. Krytykuje on Amerykanów za to, iż łudzą się, że "z dnia na dzień ludzie mogliby zmienić swoje przyzwyczajenia i mentalność, ukształtowane przez wieki". - Tu ludzie mają trudności nie tylko z tym, by się zmienić, ale z odnalezieniem się - wyjaśnia. - Jeżeli należy zbudować świat pokoju, to nie można narzucać siłą naszych wartości: zamiast wojen, potrzebne są szkoły, praca wychowawcza, środki społecznego przekazu i dobry przykład. Ta wojna to był policzek dla tych ludzi. Trzęsienie ziemi, po którym panuje napawająca niepokojem próżnia. Tak czują się wszyscy, nie tylko chrześcijanie - stwierdza łaciński patriarcha Bagdadu.
Moim obowiązkiem jest zachowanie danych penitenta w tajemnicy - dodał.
Co najmniej pięć osób zginęło, a 40 zostało rannych w wypadku na ceremonii religijnej.
Biblioteka Watykańska w czasie wojny stała się azylem dla prześladowanych Żydów.