"Słudzy nieużyteczni jesteśmy. Wykonaliśmy to, co nam polecono. A teraz do domu" - tymi słowami bp Edward Dajczak zwrócił się do ewangelizatorów kończąc 3 sierpnia nieformalny Przystanek Jezus.
Chwilę wcześniej młodzież zgromadzona w żarskim kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa kilka minut klaskała, skandując "Wszystkie brawa dla Jezusa". Rozpoczynając ostatnią "przystankową" Mszę św. bp Dajczak wezwał wszystkich obecnych - ewangelizatorów i mieszkańców Żar - do wspólnego dziękczynienia. "Dziękuję wszystkim, którzy przyjechali na Przystanek Jezus, aby uczyć się delikatności Boga i dzielić się nią" - powiedział zielonogórsko-gorzowski biskup pomocniczy. Podczas homilii dzielił się doświadczeniem z Mszy św. sobotniej, na której było bardzo wielu woodstockowiczów. "Wśród wielu braci i sióstr - mówił biskup - którzy byli wczoraj z nami, otrzymałem wielki dar świadectwa miłości. Kiedy ludzie podchodzili do Komunii św. na ich twarzach były łzy, a ja trzymając puszkę z Najświętszym Sakramentem, swoje łzy przełykałem" - wyznał. "Jeśli sam Bóg - kontynuował bp Dajczak - powiedziałby mi, że jedynym owocem ewangelizacji będą tylko dwie takie osoby i kazałby mi decydować, czy robić Przystanek Jezus, czy nie, to poprosiłbym moich przyjaciół, wszystkich zaangażowanych, aby Przystanek Jezus się odbył" - wyznał biskup. Na zakończenie Mszy św. bp Dajczak długo dziękował wszystkim zaangażowanym w organizację tegorocznej ewangelizacji. Podziękowanie zakończone wyznaniem skierowanym do młodzieży, że "pioruńsko ich kocha", przekształciło się w trwające pół godziny uwielbienie Boga. Były oklaski, skandowania, a nawet tańce kapłanów w prezbiterium. Swoistym "przebojem" powtarzanym wielokrotnie stała się pieśń ze słowami: "Na zawsze Bóg jest wierny, na zawsze mocny jest". Biuro inicjatywy ewangelizacyjnej na Przystanku Woodstock podało, że ostatecznie na listę ewangelizatorów wpisało się 706 osób, w tym 47 kapłanów, 21 diakonów, 62 kleryków, 17 sióstr zakonnych oraz ponad 500 osób świeckich. Najwięcej, bo jedną trzecią, stanowili ewangelizatorzy z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Z powodu braku zgody organizatorów Przystanku Woodstock na oficjalną obecność Przystanku Jezus, w tym roku ewangelizacja odbyła się w zmienionej formie. Ewangelizatorzy mieszkali na polu namiotowym w chrześcijańskiej wiosce oznaczonej krzyżem, nie było tam jednak transparentu "Przystanek Jezus". Ewangelizatorzy byli obecni na takich samych prawach jak wszyscy uczestnicy festiwalu. Przy krzyżu trwała nieustająca modlitwa, rozmowy i spowiedzi. Bazą ewangelizatorów był kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie sprawowano liturgię. Przy kościele też spożywano posiłki przygotowane przez polową kuchnię wojskową. Rzecznik Przystanku Jezus ks. Andrzej Draguła powiedział KAI, że wielu woodstockowiczów przyznawało, iż nic nie wie o konflikcie między Przystankami i wyrażało żal z ubogiej obecności Przystanku Jezus, braku sceny, koncertów, modlitewnych mityngów. Wielu przychodzących do chrześcijańskiej wioski wyrażało przekonanie, iż decyzja podjęta wobec kościelnej inicjatywy jest dyskryminacją. Z wielu ust padały też pytania, dlaczego Przystanek Jezus inaczej traktuje się niż np. pokojową wioskę Hare Kriszna - powiedział ks. Draguła.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.