Lekarze nie przyjęli większości proponowanych zapisów, które wzbudzały kontrowersje, a dotyczyły genetyki oraz medycznie wspomaganej prokreacji. Nowy kodeks zawiera nowy rozdział dotyczący relacji pomiędzy lekarzem a przemysłem farmaceutycznym.
Delegaci nie przyjęli krytykowanych przez część środowisk proponowanych zapisów, które - ich zdaniem - promowały źle pojętą solidarność zawodową. W kodeksie znalazły się jednak nie używane w prawie czy nauce sformułowania: "człowiek w stadium embrionalnym" czy "wyposażenie genetyczne". Uchwalony kodeks zakazuje lekarzowi uczestnictwa w procedurach klonowania ludzi dla celów terapeutycznych lub reprodukcyjnych. Delegaci postanowili, że nie uchwalą przepisów, które w opinii części środowiska ograniczyłyby stosowanie metod medycznie wspomaganej prokreacji i dostęp do badań prenatalnych. Jedna z propozycji głosiła, że "lekarz, dokonujący zabiegów medycznie wspomaganej prokreacji, powinien uczynić wszystko, by zminimalizować ryzyko dla poczętego dziecka lub jego matki". Zdaniem części wybitnych specjalistów z dziedziny ginekologii i genetyki oraz prawa, przyjęcie takiego zapisu oznaczałoby w praktyce uniemożliwienie przeprowadzania zapłodnienia in vitro, ponieważ z kilku uzyskanych zarodków implantowany do macicy jest jeden, zaś pozostałe są zamrażane i mogą nigdy nie być wykorzystane. Przed głosowaniem tego zapisu odbyła się dyskusja. Za przyjęciem tej propozycji opowiadali się prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł oraz szef komisji, która przygotowała projekt nowelizacji, Jerzy Umiastowski. Tłumaczyli, że chodzi w tym zapisie o zwrócenie szczególnej uwagi na ryzyko zarówno dla kobiety, jak i dziecka, przy wykonywaniu tych procedur. Umiastowski zwracał uwagę, że kobiety podejmują czasem decyzję o poddaniu się zabiegowi medycznie wspomaganej prokreacji "pod wpływem monstrualnych emocji". Twierdził, że propozycję popierają naukowe towarzystwa ginekologiczne. Zaoponował przeciw takiemu twierdzeniu jeden z delegatów, który zapewnił, iż Polskie Towarzystwo Ginekologiczne nie popierało takiej zmiany, zaś jeden z jego czołowych działaczy prof. Romuald Dębski, ostro sprzeciwiał się takim zapisom. Inny z delegatów przypomniał, że przy każdym działaniu lekarz musi wyważyć i brać pod uwagę potencjalne ryzyko dla pacjenta. Specjaliści twierdzili też, że przyjęcie zapisu o zakazie podejmowania badań prenatalnych, "obarczonych większym ryzykiem zdrowotnym niż spodziewane korzyści zdrowotne dla dziecka, jak i matki", mogłoby spowodować uniemożliwienie wykonywania tych badań w ogóle. Genetyk prof. Jacek Zaremba przypominał, że potwierdzenie w wyniku badań prenatalnych ciężkiej wady rozwojowej u płodu jest przesłanką do terminacji ciąży, co trudno uznać za "korzyść zdrowotną" dla tego płodu. Delegaci nie zgodzili się też, by informacje o prokreacji i metodach antykoncepcyjnych lekarz mógł przekazywać jedynie "zainteresowanym osobom". Krzysztof Makuch mówił, że pomiędzy lekarzem a pacjentem występuje asymetria wiedzy na ten temat i w przypadku przegłosowania tego zapisu doprowadziłoby do tego, że lekarz nie mógłby informować mniej świadomych w tej tematyce pacjentów. Lekarze zmienili artykuł dotyczący relacji pomiędzy lekarzami i zachowania się w przypadku dostrzeżenia przez lekarza błędu popełnionego przez innego lekarza. Zgłoszona pierwotnie propozycja, według wybitnych znawców prawa medycznego prof. Mirosława Nesterowicza i prof. Mariana Filara, dążyła do umocnienia źle pojętej solidarności zawodowej. Jej autorzy chcieli wykreślić zdanie, że poinformowanie izby lekarskiej o dostrzeżonym błędzie nie godzi w zasady solidarności społecznej. Ostatecznie do tego nie doszło. Obecnie uchwalony kodeks nakazuje lekarzom okazywanie sobie wzajemnego szacunku i zaleca "szczególną ostrożność" w formułowaniu opinii o działalności innego lekarza. W przypadku dostrzeżenia błędu lekarz ma poinformować o nim przede wszystkim autora błędu, natomiast jeśli ta interwencja okaże się nieskuteczna lub błąd powoduje poważną szkodę, lekarz ma obowiązek poinformowania o nim izbę lekarską. Kodeks zawiera też nakaz podjęcia działania dla odwrócenia skutków błędu. Nowy kodeks zawiera rozdział dotyczący relacji lekarza z przemysłem. Zakazuje on medykom przyjmowania korzyści od przedstawicieli przemysłu medycznego, jeśli może to ograniczyć obiektywizm jego opinii lub podważyć zaufanie do zawodu. Lekarze będą mogli, zgodnie z kodeksem, przyjąć zapłatę od producenta leków lub sprzętu medycznego za pracę, prowadzenie badań lub szkoleń, jeśli jest ona "współmierna do wkładu pracy lekarza". Medycy będą mieli obowiązek ujawnienia słuchaczom wykładów oraz redaktorom publikacji swoich związków z przemysłem farmaceutycznym, jeśli "mogą być przyczyną konfliktu interesów". Lekarz nie będzie miał prawa pobierać wynagrodzenia za skierowanie pacjenta na badania sponsorowane przez przemysł farmaceutyczny. Nie będzie mu wolno brać udziału w badaniach, których celem jest promocja produktów przemysłu. Głosowanie odbywało się w gorączkowej atmosferze. Zarówno część delegatów, jak i dziennikarze oburzali się na sposób jego prowadzenia. Nie zawsze podawano liczbę oddanych głosów, informując jedynie, że poprawka została przyjęta lub odrzucona. Prowadzącemu głosowanie często myliły się artykuły z ich numeracją punktową oraz numeracją wprowadzanych zmian. Delegaci nie zgodzili się na propozycję delegatki na zjazd i wiceminister zdrowia Ewy Kralkowskiej, która chciała, by przed przegłosowaniem całości nowelizacji nanieść wszystkie poprawki i przejrzeć utworzony w ten sposób tekst jednolity. Nadzwyczajny VII Krajowy Zjazd Lekarzy przyjął w sobotę nowelizację Kodeksu Etyki Lekarskiej. Za jej przyjęciem głosowało 251 lekarzy, przeciw było 18, wstrzymało się od głosu 16.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.