Spoczywa na nas, jako chrześcijanach, odpowiedzialność za "Ewangelię pokoju" (Ef 6,15). Wspólnie możemy skutecznie przyczyniać się do szacunku dla życia, do obrony godności osoby ludzkiej i jej niezbywalnych praw, do sprawiedliwości społecznej i do ochrony środowiska - mówił Jan Paweł II do dyplomatów 12 stycznia 2004.
Znane są liczne kroki podjęte przez Stolicę Świętą dla uniknięcia trudnego konfliktu w Iraku. Dziś najważniejsze jest, by wspólnota międzynarodowa pomogła Irakijczykom, uwolnionym od uciskającego ich reżimu, aby stali się zdolni do przejęcia w swe ręce rządów w swym kraju, umocnienia jego suwerenności, demokratycznego ustalenia systemu politycznego i ekonomicznego zgodnego z własnymi aspiracjami - aby w ten sposób Irak ponownie stał się wiarygodnym partnerem we wspólnocie międzynarodowej. Brak rozwiązania problemu izraelsko-palestyńskiego nadal stanowi czynnik ciągłej destabilizacji w całym regionie, nie mówiąc już o niewymownych cierpieniach narzuconych ludności izraelskiej i palestyńskiej. Nie ustanę w powtarzaniu odpowiedzialnym za oba te narody: chwytanie za broń, uciekanie się z jednej strony do terroryzmu, a z drugiej do represji, poniżanie przeciwnika, propaganda nienawiści prowadzą donikąd. Jedynie poszanowanie uprawnionych aspiracji jednych i drugich, powrót do stołu rokowań i konkretne zaangażowanie wspólnoty międzynarodowej mogą doprowadzić do początku rozwiązania tego konfliktu. Prawdziwy i trwały pokój nie może się ograniczać do zwykłej równowagi stojących naprzeciw siebie sił. Jest on przede wszystkim owocem czynów moralnych i działań prawnych. Można jeszcze wspomnieć o innych napięciach i konfliktach, szczególnie w Afryce. Ich wpływ na mieszkańców jest dramatyczny. Do bezpośrednich skutków przemocy dochodzą zubożenie i zniszczenie tkanki społecznej, pogrążając całe narody w rozpaczy. Trzeba też wspomnieć o zagrożeniu, jakie wciąż stanowi produkcja i handel bronią, obficie napływającą na te pozbawione bezpieczeństwa obszary. Chciałbym dziś w sposób szczególny oddać hołd niedawno zamordowanemu arcybiskupowi Michaelowi Courtneyowi, nuncjuszowi apostolskiemu w Burundi. Podobnie jak wszyscy nuncjusze i wszyscy dyplomaci chciał on przede wszystkim służyć sprawie pokoju i dialogu. Podziwiam jego odwagę i troskę - okazywane ze względu na posługę biskupią i misję dyplomatyczną - o wsparcie narodu burundyjskiego na drodze do pokoju i większego braterstwa. Chciałbym również przypomnieć Pana Sergio Veira de Mello, specjalnego przedstawiciela ONZ w Iraku, zabitego w zamachu podczas swej misji. Chcę także wspomnieć wszystkich członków korpusu dyplomatycznego, którzy w ciągu ostatnich lat stracili życie lub musieli cierpieć z powodu wypełniania swego mandatu. Jak nie wymienić międzynarodowego terroryzmu, który siejąc strach, nienawiść i fanatyzm, kompromituje wszystkie sprawy, którym ponoć chce służyć? Ograniczę się tylko do stwierdzenia, że każda cywilizacja godna tego miana zakłada kategoryczną odmowę stosunków opartych na przemocy. To dlatego - mówię to wobec dyplomatów - nigdy nie możemy biernie zgadzać się na to, by przemoc wzięła pokój w niewolę! Bardziej niż kiedykolwiek naglący jest powrót do rzeczywistego bezpieczeństwa zbiorowego, które daje Organizacji Narodów Zjednoczonych należne jej miejsce i rolę. Bardziej niż kiedykolwiek trzeba nauczyć się wyciągać lekcje z odległej i niedawnej przeszłości. W każdym razie jedno jest pewne: wojna nie rozwiązuje konfliktów między narodami!
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.