Za pośrednictwem internetu wzywa do modlitwy w intencji pokoju na Bliskim Wschodzie. Wrażliwy na biedę i cierpienia zwykłych ludzi, założył fundację, wspomagającą kształcenie ubogiej młodzieży wiejskiej. Dlatego właśnie wierni mówią o nim: "biskup nadziei".
Aby dać szansę młodzieży, której zagraża demoralizacja w rozpitych i pogrążonych w marazmie wioskach, biskup koszalińsko-kołobrzeski powołał Fundację Pomocy w Kształceniu Młodzieży Wiejskiej ofiarowując na ten cel pierwsze 10 tys. złotych. Przyznawanie indywidualnych stypendiów dla zdolnych ubogich uczniów, refundowanie kosztów dojazdów do szkół, opłacanie internatów i jedzenia w stołówkach - to zadania Fundacji, która przyznała już 700 stypendiów, na które przeznaczono dotychczas 300 tys. złotych. Bieda i bezrobocie, choć stwarzają wiele problemów, są także szansą na aktywizację świeckich, którzy zdaniem biskupa powinni pomóc w wyjściu z marazmu. Bp Gołębiewski chce, aby do ożywienia życia religijnego przyczyniły się niewielkie wspólnoty świeckich, zwłaszcza w ośrodkach filialnych, do których ksiądz dociera nieraz tylko w niedzielę. To one mogłyby integrować diecezję, w której część mieszkańców to dawni lwowiacy, inni z Wilna, inni z Polski centralnej. Po akcji "Wisła" osiedlono tu przymusowo blisko 15 tys. osób pochodzenia ukraińskiego, niemal w większości grekokatolików. Otwartym tekstem Należy do hierarchów, którzy bez lęku mówią o trudnych sprawach - w Kościele, w kraju, problemów stwarzanych przez świeckich i księży. W listach pasterskich i kazaniach wyraża nieraz bardzo krytyczne opinie, przypomina, że wolność nie jest podarunkiem losu, a trudnym i odpowiedzialnym wezwaniem. "Polacy to dziwny naród - mówił w jednym z kazań. - Po utracie wolności gotowi są bić się za nią aż do końca. Gdy wolność odzyskają, nie umieją jej uszanować". Swoim rodakom wyrzuca brak patriotyzmu i troskę o wspólne dobro. W ostrych słowach mówi o elitach. "Czyż nie razi was myślenie wielu polityków kategoriami tylko swojego dobra, bądź interesami partyjnymi, a nie kategoriami dobra wspólnego? Czyżby nasze państwo było prywatnym folwarkiem szczęśliwych wybrańców oraz niezadowolonych i zagubionych wyborców? - pytał w innym kazaniu. Wskazuje na drogi wyjścia z kryzysu: stworzenie dobrych programów wychowawczych i mądrych praw. Zachęca do brania spraw we własne ręce. W jednym z listów pasterskich stwierdza, że za dużo jest dziś narzekania, zniechęcenia i marazmu, podczas gdy Ojczyzna potrzebuje ludzi mądrych, prawdomównych, uczciwych i kompetentnych. Jest jedną z nielicznych osobistości w Polsce, które upomniały się o rekompensatę dla ofiar stalinizmu. Z pewnością wpływ na to ma specyfika diecezji - wielki procent jej mieszkańców była represjonowana przez sowiecki totalitaryzm, bądź jest potomkami ofiar stalinizmu. Głosząc kazanie w koszalińskiej katedrze w 62. rocznicę masowej wywózki Polaków na Syberię powiedział, że "zadośćuczynienie dla ofiar prześladowań, to sprawa sumienia i honoru współczesnych elit władz rosyjskich. Mam nadzieję, że władze rosyjskie sprostają moralnym wyzwaniom".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.