W Bielsku-Białej odbyły się uroczystości pogrzebowe kpt. Sławomira Stróżaka, który zmarł 8 maja w Iraku wskutek poniesionych ran. Uroczystościom w kościele garnizonowym Świętej Trójcy przewodniczył biskup polowy WP Sławoj Leszek Głódź.
Dokładnie 4 miesiące wcześniej w tym samym kościele odbyła się uroczystość pożegnania 328 bielskich komandosów, wyjeżdżających na misję do Iraku. Był wśród nich 33-letni kpt. Sławomir Stróżak. - Poległy kapitan służył i poległ w dobrej sprawie, którą - mimo zagrożeń, strzałów i ofiar - trzeba kontynuować i wypełnić do końca - powiedział w homilii bp Głódź. - Nie ma Boga wojny w islamie, religii żydowskiej czy chrześcijaństwie. Wszyscy wierzymy w jednego Boga, który jest Bogiem pokoju, prawdy i sprawiedliwości - kontynuował. - Kpt. Stróżak pojechał do Iraku nie po to, by kolonizować czy okupować ten kraj, ale by pomóc tej udręczonej ziemi wyzwolić się z ciemności, tyranii i zła, by wprowadzić tam pokój, a tym samym Boży ład - mówił bp Głódź. Wraz z biskupem polowym żałobną Mszę sprawowali biskup bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy, kapelani wojskowi i księża z wielu okolicznych parafii. W pogrzebowej modlitwie uczestniczył też biskup polowy Kościoła ewangelicko-augsburskiego Ryszard Borski. W uroczystości pogrzebowej wzięła udział najbliższa rodzina poległego komandosa - rodzice, żona, dzieci, rodzeństwo, jego przyjaciele, znajomi i koledzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego. Obecny był minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, wojewoda śląski Lechosław Jarzębski, władze wojskowe z szefem Sztabu Generalnego WP gen. Czesławem Piątasem i dowódcą Wojsk Lądowych gen. Edwardem Pietrzykiem. Ciało kapitana Stróżaka zostało pochowane w Bielsku-Białej Wapienicy, gdzie mieszka jego rodzina.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.