W rejonach, które ucierpiały wciąż potrzebna jest pomoc.
Od trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii minęły dwa lata, ale ciągle w rejonach, które ucierpiały potrzebna jest pomoc. Wśród poszkodowanych, którzy stracili bliskich, a nierzadko również dorobek całego życia pracują wolontariusze związani z Caritas Japonii i Diecezjalnym Centrum Wsparcia w Sendai. Ochotnicy angażują się w projekty odbudowy infrastruktury w najbardziej zniszczonych miastach, jak Minami-Sanriku czy Ostuchi. Świadczą też pomoc psychologiczną i niosą wsparcie duchowe tym, którzy najbardziej go potrzebują.
Odbudowa zniszczeń po kataklizmie jest ciągle bardzo powolnym procesem. Wielu ludzi nadal nie powróciło do miejsc pochodzenia, żyją w poczuciu tymczasowości bazując na pomocy humanitarnej. W prefekturach Iweta i Myagi domy straciło 150 tys. mieszkańców, rejon Fukushimy z powodu promieniowania musiało opuścić prawie 90 tys. osób. Ich los nadal jest niepewny. Problemy ekonomiczne i bytowe potęguje dodatkowo ciągle towarzyszące poszkodowanym poczucie niepewności i braku bezpieczeństwa.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.