W rejonach, które ucierpiały wciąż potrzebna jest pomoc.
Od trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii minęły dwa lata, ale ciągle w rejonach, które ucierpiały potrzebna jest pomoc. Wśród poszkodowanych, którzy stracili bliskich, a nierzadko również dorobek całego życia pracują wolontariusze związani z Caritas Japonii i Diecezjalnym Centrum Wsparcia w Sendai. Ochotnicy angażują się w projekty odbudowy infrastruktury w najbardziej zniszczonych miastach, jak Minami-Sanriku czy Ostuchi. Świadczą też pomoc psychologiczną i niosą wsparcie duchowe tym, którzy najbardziej go potrzebują.
Odbudowa zniszczeń po kataklizmie jest ciągle bardzo powolnym procesem. Wielu ludzi nadal nie powróciło do miejsc pochodzenia, żyją w poczuciu tymczasowości bazując na pomocy humanitarnej. W prefekturach Iweta i Myagi domy straciło 150 tys. mieszkańców, rejon Fukushimy z powodu promieniowania musiało opuścić prawie 90 tys. osób. Ich los nadal jest niepewny. Problemy ekonomiczne i bytowe potęguje dodatkowo ciągle towarzyszące poszkodowanym poczucie niepewności i braku bezpieczeństwa.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.