Proboszcz i jego helikopter

O proboszczu, który ma helikopter napisała Gazeta Współczesna.

Helikopter trzy razy okrążył Kolnicę. Teraz stoi na posesji gosposi proboszcza, która oficjalnie jest właścicielką śmigłowca. – Ryczała ta maszyna, jakby sam szatan w niej frunął. Pomyślałam, że może wojna u nas jak w Iraku. Ale później od ludzi usłyszałam, że to ksiądz ma nową zabawkę – opowiada Czesława Brzezińska, mieszkanka Rzepisk, sąsiadujących z podaugustowską Kolnicą. – Niech kupi nawet całą eskadrę – śmieją się miejscowi chłopi. – Pieniędzy nie wziął z tacy, bo ta przeważnie pusta. To nie parafia Świętej Brygidy w Gdańsku ani Radio Maryja. Najpierw były konie Ksiądz Jacek Brzósko w Kolnicy pojawił się przed dziewięcioma laty. Cała parafia to raptem kilka wiosek i wybudowany w latach 80-tych kościół. Z daleka widoczny, przyciągający uwagę swoją nowoczesną bryłą architektoniczną. Posada w Kolnicy dla duchownego raczej nie wiąże się z profitami. Wierni niezbyt zamożni, część z nich to klepiący biedę z nędzą pracownicy dawnego PGR-u. Wielu, zamiast rzucić pieniądze na tacę, woli zrobić zrzutkę i kupić w sklepie owocową nalewkę. Poprzednicy ks. Brzósko uciekali stąd, gdzie oczy poniosą. Zasłynął zwłaszcza jeden z nich. Datki na remont kościoła kazał obowiązkowo wpłacić przed 1 lipca. Później okazało się, że dokładnie tego dnia przenosi się do innej parafii. Wyjechał razem z gotówką. – A ten proboszcz ludzi nie łupi. Nawet im pomaga w potrzebie – taką opinię można usłyszeć w Kolnicy. Razem z duchownym pojawiła się jego gospodyni. Zdaniem miejscowych, postać to dość tajemnicza. Nie znają nawet jej nazwiska. – Pani Krystyna – mówią i wiadomo, o kogo chodzi. – Pewnie ma z pięćdziesiąt lat. Ksiądz z dziesięć lat młodszy. Podobno ona była długo w Ameryce, jej mąż chyba nadal tam jest. Syn skończył szkołę średnią i gdzieś wyjechał – zbieram strzępki informacji, którym przeważnie towarzyszą dwuznaczne uśmiechy. Do niedawna ksiądz i gosposia mieszkali w plebanii, na którą zaadaptowano część kościoła. Hodowali konie wierzchowe. Parafianie oburzali się, że w świątyni trzymają siano i zamieniają ją w stajnię. Tego problemu już nie ma. Gospodyni wybudowała dom w pobliskiej Komaszówce, zabrała ze sobą i księdza, i rumaki. Z głową w chmurach – Proboszcz zawsze marzył o lataniu, a marzenia trzeba spełniać. Chciałam kupić samochód strażacki dla OSP, ale jak zobaczyłam ten śmigłowiec, to nie mogłam zrezygnować z takiej okazji – zwierzała się niedawno pani Krystyna dziennikarce „Gazety Współczesnej”. Helikopter wylądował na podwórzu gosposi i księdza. Do dziś trwają pielgrzymki ciekawskich, którzy chcą obejrzeć latającą maszynę. – Ale bajer! – zazdroszczą wracające ze szkoły dzieci. – Może ksiądz kiedyś weźmie nas na przejażdżkę. W górze lepiej uczyć się religii, bo bliżej do Pana Boga.

Więcej na następnej stronie
«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
27°C Wtorek
noc
24°C Wtorek
rano
33°C Wtorek
dzień
33°C Wtorek
wieczór
wiecej »