Tybetański mnich Tenzin Deleg Rinpocze, którego skazanie na śmierć przez chińskie władze wywołało falę międzynarodowych protestów, najprawdopodobniej uzyska złagodzenie kary - poinformowała Rzeczpospolita.
O uwolnienie mnicha walczyli między innymi mieszkańcy polskich miast. Termin egzekucji Tenzina Delega upłynął 2 grudnia. Władze w Pekinie dotąd oficjalnie nie ujawniły, co się z nim teraz dzieje. Pracownik zarządu więzień w prowincji Syczuan powiedział jednak Agencji France Presse, że mnicha do tej pory nie stracono. - Słyszałem, że rozważana jest zamiana jego kary na dożywocie lub inny wymiar kary, ponieważ mnich dobrze sprawował się w więzieniu - mówił strażnik. 52-letni Tenzin Deleg został skazany na śmierć w 2002 roku pod zarzutem dokonania zamachu bombowego w stolicy Syczuanu, Chengdu. Mnich zaprzeczył. Egzekucję odroczono na dwa lata, a gdy zbliżał się jej termin na początku tego miesiąca, międzynarodowa opinia publiczna podjęła kampanię zabiegów o uwolnienie Tybetańczyka. Apel do władz chińskich wystosowały m.in.: Senat USA, Parlament Europejski, tybetański przywódca duchowy Dalajlama XIV i organizacje zajmujące się obroną praw człowieka. W wielu miastach, m.in. w Londynie, Nowym Jorku, New Delhi i Warszawie, urządzono też wiece protestacyjne przed chińskimi ambasadami. Oficjalną reakcją Pekinu było odrzucenie w ubiegłym tygodniu rezolucji Senatu USA jako "stanowiącej ingerencję w wewnętrzne sprawy Chin". Rzeczniczka chińskiego MSZ Zhang Qiyue oświadczyła przy tym, że mnich "zagroził bezpieczeństwu publicznemu i zajmował się działalnością terrorystyczną". Inny Tybetańczyk, 28-letni Lobsang Dhondup, został stracony w styczniu ubiegłego roku, co również wywołało falę protestów na świecie. Oskarżono go o dokonanie w zachodnim Syczuanie zamachu bombowego, w wyniku którego zginęła jedna osoba.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"