USA: Będzie spór o zabijanie?

Drobne starcia w sprawie aborcji są od lat codziennością w życiu politycznym Ameryki. W tym roku - po listopadowych wyborach i na starcie drugiej kadencji George'a Busha - napięcia społeczne związane z aborcją wyraźnie rosną. To, co wydarzyło się w miasteczku Boulder w Kolorado, to tego najlepszy przykład. - Za pierwszej kadencji Busha przeciwnicy aborcji stali się bardziej agresywni. Po ostatnich wyborach jest jeszcze gorzej - mówi Jatrice Martel Gaitel, szefowa kliniki w Waszyngtonie. W poniedziałek w Waszyngtonie odbył się kilkudziesięciotysięczny "Marsz dla życia", w którym maszerowało m.in. wielu prominentnych polityków republikańskich. Prezydent Bush nie wziął w nim udziału, jednak tak jak co roku zadzwonił do organizatorów marszu i mówił, że "modli się wraz z nimi". Gdy się zmieni sąd najwyższy Sprawa aborcji może wkrótce znów stać się najgorętszym sporem w Ameryce. Prawo dopuszczające przerywanie ciąży może zostać zmienione tylko przez sąd najwyższy. W ostatnich latach zwolennicy aborcji mieli w nim przewagę. Jednak z siedmiu sędziów przynajmniej trzech ma ponad 80 lat lub też cierpi na ciężkie choroby. I wiele wskazuje na to, że podczas obecnej kadencji Busha odejdą z sądu. Jeśli prezydent wprowadzi dwóch-trzech nowych, konserwatywnych sędziów, układ sił zostanie trwale zmieniony (sędziowie są wybierani dożywotnio). I przy następnej okazji zmienią oni historyczny werdykt w sprawie "Roe kontra Wade". Na moment, gdy prezydent będzie powoływał nowych sędziów, a Senat ich zatwierdzał, już dziś szykują się obie strony aborcyjnego sporu. Od 1973 r., gdy sąd najwyższy wydał zgodę na usuwanie ciąży, w Ameryce dokonuje się około 1-1,5 mln aborcji rocznie. Porozmawiaj o tym na FORUM