Uroczystości ku czci św. Walentego odbyły się 14 lutego w Bieruniu Starym na Górnym Śląsku. Starożytny męczennik był tam od wieków czczony przede wszystkim jako opiekun chorych.
Przypisywanie mu tytułu patrona zakochanych to sprawa ostatnich lat. Zawsze natomiast bieruński kult związany był ze stojącym w tym mieście od co najmniej 400 lat drewnianym kościółkiem św. Walentego. Przewodniczący walentyńskim uroczystościom a pochodzący z Bierunia kard. Stanisław Nagy nawiązał do faktu, że urokliwa drewniana świątynia jest ulubionym miejscem zawierania małżeństw. – Chwała młodym za to! – podkreślił kardynał, dodając, że tradycja ta jest wbrew importowanej walentynkowej filozofii, która – jak powiedział - wyznaje miłość spłaszczoną i nieautentyczną, bo nie opartą na fundamencie małżeństwa i rodziny. – Dalecy jesteśmy od tych walentynkowych bzdur! – stwierdził kard. Nagy. Przypomniał też, że troska o rodzinę jest podstawowym obowiązkiem państwa. Bieruński kult św. Walentego jest tradycją niezwykle żywą. Nawet kramarka, sprzedająca piernikowe serca zauważyła, że w porównaniu z innymi odpustami ten jest jakby uroczystszy i przyciąga więcej ludzi. Nic więc dziwnego, że przed rokiem św. Walenty został oficjalnie ogłoszony patronem Bierunia.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.