Francuskim lekarzom wolno będzie przerwać "uporczywe podtrzymywanie życia" pacjenta, jeśli taka jest wola chorego i jego rodziny - informuje Gazeta Wyborcza.
Nowe prawo przegłosował w środę pod całonocnej sesji francuski Senat, wcześniej zrobiła to już izba niższa. Francja nie poszła w ślady Holandii i Belgii, gdzie ciężko chorzy mogą wystąpić o medycznie wspomagane samobójstwo. Francuska ustawa jest bardzo ostrożna i wyraźnie odcina się od legalizacji eutanazji. Również francuski Kościół katolicki nie stawiał ustawie przeszkód. Według przyjętej ustawy sztuczne podtrzymywanie życia bez nadziei na poprawę zostało uznane za "nierozsądny upór". Dlatego chory będzie miał prawo odmówić przedłużania terapii. Może też wyznaczyć osobę, która będzie reprezentowała jego interesy, gdyby sam był nieprzytomny. Pacjenci będą też mogli z góry na piśmie wyrazić wolę podłączenia lub nie do respiratora czy zastosowania innych procedur reanimacyjnych. Szpital będzie musiał tę wolę uszanować. Lekarzowi, który zgodnie z wolą pacjenta nie podejmie reanimacji, nie grożą z tego tytułu żadne kary. Szpital będzie musiał jednak zapewnić umierającemu opiekę paliatywną, podając np. środki przeciwbólowe. Lekarz musi je podać choremu, nawet jeśli ich efektem ubocznym jest skracanie życia. Nowe prawo mogłoby nosić nazwisko Vincenta Humberta, 22-latka całkowicie sparaliżowanego po ciężkim wypadku motocyklowym i sztucznie podtrzymywanego przy życiu. Media szeroko pisały o walce, jaką podjęli chory i jego matka o prawo do śmierci. Gdy prezydent Jacques Chirac odrzucił prośbę o odłączenie od sprzętu reanimacyjnego, matka wstrzyknęła synowi środki usypiające. Lekarz opiekujący się Humbertem najpierw go odratował, potem sam podał mu truciznę i odłączył od respiratora. Wyrzucony z pracy i oskarżony o otrucie chorego wydał książkę "Nie jestem mordercą" będącą opisem jego rozterek i apelem do państwa, by nie pozostawiało lekarzy samych ze swym sumieniem.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.