W związku z obchodzoną 8 maja 60. rocznicą zakończenia II wojny światowej, dwa największe Kościoły Niemiec - katolicki i ewangelicki - przypomniały, że należy zachować w pamięci ofiary panowania przemocy narodowo-socjalistycznej.
Jakkolwiek trudne wydawałoby się naszym rówieśnikom i młodemu pokoleniu stawianie ciągle przed ich oczami tamtych wydarzeń, pragniemy podtrzymywać je jako przestrogę i czynić wszystko co w naszej mocy, aby takie okrucieństwo nigdy się nie powtórzyło- czytamy w oświadczeniu. Kościoły zwracają uwagę, że żyje już coraz mniej ludzi, którzy sami przeżyli okrucieństwa wojny, wydarzenia ją poprzedzające i nowy początek po katastrofie i którzy mogą z własnej perspektywy o tym opowiadać. Tym bardziej pilnie należy opracować te wydarzenia historycznie i zabezpieczyć osobiste wspomnienia świadków tamtych czasów. W liście przypomina się, że wojenna kampania niemiecka, prowadzona na Wschodzie Europy jako wojna zagłady rasistowskiej, kosztowała życie ponad 50 milionów ludzi. Wspomniano też o "niewyobrażalnych zbrodniach dokonywanych w niemieckich obozach koncentracyjnych oraz o tym, że "planowa zagłada Żydów jeszcze i dziś przekracza wszelkie wyobrażenia". Przypomniano, że wprawdzie istniał i w Niemczech ruch oporu, jak choćby "Sprzysiężenie 20 lipca", czy grupa "Białej Róży", była to jednak proporcjonalnie mała grupa osób. Gotowość sprzeciwu wobec barbarzyństwa należała do wyjątków, "nie mówiąc już o gotowości poświęcenia własnego życia w ruchu oporu". Rozpowszechnione natomiast i "normalne" - również wśród chrześcijan - było współdziałanie, milczenie, chęć niewidzenia. Autorzy wspólnego listu uważają, że "panowanie narodowo-socjalistycznej przemocy mogło skutecznie funkcjonować przez tak długi czas, ponieważ my, ludzie, jesteśmy często ślepi na zło, skłonni do wspierania zła, zbyt tchórzliwi do sprzeciwu przeciwko złu i zdolni do własnych złych czynów". Jako chrześcijanie nie mamy złudzeń gdy idzie o człowieka: jest on powołany do tego, aby być współpracownikiem Boga, ale ciągle jest opętany przez diabła, napisali przedstawiciele Kościoła katolickiego i Kościołów ewangelickich w Niemczech. Kościoły wzywają, by poza kręgiem ludzi prześladowanych przez reżim narodowo-socjalistyczny, wspominać także inne ofiary niemieckie, "przede wszystkim ofiary zmasowanych bombardowań, ucieczek i wypędzeń". Choć zrozumiała jest troska, że w ten sposób mogłoby dojść do porównywania ofiar po jednej i drugiej stronie, a co za tym idzie - do relatywizowania niemieckiej winy, to "przemilczając te ofiary poszlibyśmy na rękę rozpamiętującym przeszłość dla własnych celów i ich młodym naśladowcom, którzy dziś chcą do własnych celów wykorzystać cierpienia niemieckiej ludności cywilnej". Oddanie sprawiedliwości wszystkim ofiarom i przypominanie sobie historii bez skrótów, to historyczna i moralna odpowiedzialność - głosi list Kościołów Niemiec. Autorzy wspólnego listu wyrażają wdzięczność, że w 60 lat od zakończenia wojny Niemcy zdołały się wyzwolić od wielu skutków "historii win narodowo-socjalistycznych" i pokonały podział kraju. Upadek po wielu latach dyktatur komunistycznych w Europie Wschodniej otworzył "nową fazę, pełną nadziei". Niemcy muszą wewnętrznie umacniać cenne zdobycze, a na zewnątrz - torować drogę dobremu sąsi8edztwu i współpracy w integrującej się Europie. Oświadczenie podpisał przewodniczący Konferencji Biskupów Niemieckich, kard. Karl Lehmann, przewodniczący Rady Kościołów Ewangelickich Niemiec (EKD) bp Wolfgang Huber bp Walter Klaiber za zarząd Wspólnoty Roboczej Kościołów Chrześcijańskich w Niemczech (ACK).
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.