W związku z 60. rocznicą zakończenia II wojny światowej, dwa największe Kościoły Niemiec - katolicki i ewangelicki - przypomniały, że należy dokonać rachunku z przeszłością i zachować w pamięci ofiary panowania przemocy narodowo-socjalistycznej.
Przypominamy, abyśmy nie mylili się co do bałamucenia człowieka, jego zdolności do nieludzkich czynów i jego braku odwagi. Do przypomnienia o zbrodniach dokonanych przez Niemców przyczyniło się przypominanie w ostatnich latach niemieckiego ruchu oporu i jego uczestników. Spiskowcy 20 lipca, członkowie "Białej Róży", mężczyźni i kobiety tacy jak Dietrich Bonhoeffer, Alfred Delp, Bernhard Liechtenberg czy Sophie Scholl są świadkami lepszego świata i pozostają świecącym i dodającym otuchy przykładem buntu sumienia przeciwko bezprawiu i przemocy. Bywało wiele oznak oporu w życiu codziennym czasów nazistowskich. Nie wolno jednak tracić z oczu proporcji: do wyjątków bowiem należała gotowość sprzeciwu wobec barbarzyństwa, nie mówiąc już o gotowości poświęcenia własnego życia w ruchu oporu. Rozpowszechnione natomiast i "normalne" - również wśród chrześcijan - było współdziałanie, milczenie, chęć niewidzenia. Panowanie narodowo-socjalistycznej przemocy mogło skutecznie funkcjonować przez tak długi czas, ponieważ my, ludzie, jesteśmy często ślepi na zło, skłonni do wspierania zła, zbyt tchórzliwi do sprzeciwu przeciwko złu i zdolni do własnych złych czynów. Jako chrześcijanie nie mamy złudzeń, gdy idzie o człowieka: jest on powołany do tego, aby być współpracownikiem Boga, ale ciągle jest opętany przez diabła. Przypominamy, aby po bezprawiu zadanym ofiarom nie nastąpiło wygaśnięcie pamięci o nich. Reżim narodowo-socjalistyczny, druga wojna światowa i jej konsekwencje sprawiły, że miliony ludzi stały się ofiarami bezprawia i przemocy. Nieustannym obowiązkiem jest zachowanie pamięci o tych ofiarach i o ile to możliwe, wyciągnięcie ich z anonimowości. Bezprawie, przez które stracili życie, nie może odnosić spóźnionego triumfu z tego powodu, że wygasa pamięć o jego ofiarach. Przez pewien czas w Niemczech panowało wielkie zawstydzenie, że poza kręgiem ludzi prześladowanych przez reżim narodowo-socjalistyczny, przywoływano we wspomnieniach także inne ofiary niemieckie, przede wszystkim ofiary zmasowanych bombardowań, ucieczek i wypędzeń. Panowała zrozumiała troska, że w ten sposób mogłoby dojść do porównywania ofiar po jednej i drugiej stronie, a co za tym idzie - do relatywizowania niemieckiej winy. Przemilczając jednak te ofiary poszlibyśmy na rękę tym, którzy żyją tylko przeszłością i ich młodym naśladowcom, którzy dziś chcą do własnych celów wykorzystać cierpienia niemieckiej ludności cywilnej. Co ważniejsze, jest to historyczna i moralna odpowiedzialność oddania sprawiedliwości wszystkim ofiarom i przypominanie sobie historii bez skrótów. Tylko wówczas, gdy się tak stanie, również nasi potomkowie uzyskają odpowiedni stosunek do własnego pochodzenia, zakorzenionego głęboko w historii naszego narodu. W ten sposób, nie zacierając przyczyn i skutków, dostrzeżemy przekleństwo zwyrodniałej przemocy, która do dziś obciąża życie wielu ludzi.
Żołnierze zaprezentowali sprzęt wojskowy na wielu piknikach.
Omówiono uwolnienie 1,3 tys. więźniów oraz wizytę Władimira Putina na Alasce.
"Żadna partia w Libanie poza strukturami państwa libańskiego nie ma prawa posiadać broni".
Razem. Bo "źródłem narodowych klęsk były waśnie, podziały i partykularyzmy".
15 sierpnia przypada rocznica - w tym roku 105. - zwycięskiej dla Polski Bitwy Warszawskiej 1920 r.
Kardynał Dziwisz podczas uroczystości odpustowych w Gietrzwałdzie.
W niebezpieczeństwie są także przebywający na zalewanych terenach turyści.