Korea: Groźny eksperyment

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 21.05.2005 07:45

Wielki postęp w klonowaniu człowieka. Koreańscy naukowcy podnieśli kilkanaście razy wydajność tej techniki. Po raz pierwszy na świecie wyhodowali też z ludzkich klonów 11 linii komórek macierzystych dokładnie dopasowanych do pacjentów - donosi Gazeta Wyborcza.

Czego to one nie potrafią Do czego mają posłużyć wyhodowane z zarodków komórki macierzyste? Naukowcy twierdzą, że są one jedną z największych nadziei współczesnej medycyny. Że za ich pomocą da się naprawiać zniszczone po zawale serca, sprawić by chora trzustka zechciała znów produkować insulinę, leczyć mózgi chorych na parkinsona czy alzheimera, czy wreszcie postawić na nogi ludzi sparaliżowanych po wypadku. Komórki pobrane z zarodka teoretycznie wszystko to potrafią. Teraz chodzi o to, by nauczyć się je dalej hodować tak, by zamieniały się dokładnie w to chcemy - a więc w komórki trzustki, serca czy mózgu. Komórki uzyskane przez Hwanga i Moona mają dodatkową, niezwykle ważną zaletę. Pasują bowiem w 100 procentach do pacjenta - pochodzą wszak z jego własnego materiału genetycznego. A to samo wyklucza jakiekolwiek ryzyko odrzucenia przeszczepu przez organizm. Koreańczykom udało się przygotować lecznicze komórki dla dziewięciu spośród 11 chorych. Wilmut u Hwanga, Hwang u Wilmuta Na razie o przystąpieniu do leczenia nie ma jednak mowy. Linie komórkowe czekają więc spokojnie na swój dzień w laboratorium. Wszczepianie ich dziś pacjentom byłoby zbyt niebezpieczne, gdyż - jako że potrafią one wszystko - potrafią też przeistoczyć się w raka. Zanim dojdzie więc do prób klinicznych musimy nauczyć się nimi sterować. Osiągnięcie koreańskich badaczy pokazuje jednak, że sam pomysł klonowania terapeutycznego ludzi jest jak najbardziej realny. - Do tej pory wielu badaczy nie wierzyło w możliwości tej techniki. Dziś stało się jasne, że to po prostu działa i dlatego znacznie więcej ludzi włączy się teraz do gry - mówi dr John Gearhart z Johns Hopkins University (USA). Sprawą zainteresował się już sam Ian Wilmut, twórca pierwszego ssaka sklonowanego metodą przeszczepiania jąder - słynnej owieczki Dolly. Wybrał się osobiście do Seulu, żeby zaznajomić się z tamtejszą techniką. W tym tygodniu trwa rewizyta dr Hwanga w Roslin Institute pod Edynburgiem, gdzie urzęduje Wilmut. Klony i pieniądze Dokonaniom Koreańczyków bacznie przyglądają się też Amerykanie, którzy decyzją prezydenta Busha z 2002 r. nie mogą produkować nowych linii komórek zarodkowych za pieniądze z federalnego budżetu. Osiągnięcia badaczy z Seulu każą im ponownie zastanowić się nad słusznością tego zakazu. Coraz więcej polityków zaczyna zdawać sobie sprawę, że Amerykanie trwając przy restrykcyjnych przepisach mogą stracić ogromne pieniądze związane z nowymi potencjalnymi metodami leczenia, na który patenty będą mieli nie oni, lecz Koreańczycy. Jak podaje "The New York Times" w przyszłym tygodniu Kongres pochyli się ponownie nad ustawą rozpatrując projekt republikańskiego senatora Orrina G. Hatcha, zezwalający na rządowe finansowanie klonowania terapeutycznego, zakazujący zaś dalej jakiekolwiek próby powielania tą metodą ludzi. Z takim zakazem zgadza się zresztą całkowicie sam Hwang. W Korei klonowanie reprodukcyjne objęte jest surowym zakazem. Hwang proponuje, by cały świat zgodnie zakazał takich prób, jednocześnie zezwalając na leczenie tą metodą ludzi. Nie wszystkim takie stanowisko się podoba. - Doświadczenie Koreańczyków jest moralnie podejrzane. Chodziło w nim o wytworzenie zarodków w celach badawczych, ale jednocześnie ułatwi ono tworzenie dzieci-klonów - ostrzega przewodniczący Komisji ds. etyki przy prezydencie USA dr Leon Kass. - Jedni je pokochają, inni znienawidzą - tak podsumował wyniki seulskiego zespołu dr Rudolf Jeanisch ze słynnego MIT.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona