Recenzję włoskiego filmu telewizyjnego "Karol - człowiek, który został papieżem", który w Polsce zamiast w telewizji pokazywany jest od dzisiaj kinach, zamieszcza Życie Warszawy.
W bodaj najbardziej intrygującej partii filmu w młodym Karolu zadurza się jego koleżanka Hania (Małgorzata Bela z „Ono” Małgorzaty Szumowskiej). Ale właśnie wtedy w nim rodzi się duszpasterskie powołanie przynaglone okupacyjną eksterminacją krakowskiego duchowieństwa i intelektualistów. Siła polskiej historii Odtąd epizody z najnowszej historii naszego kraju i Kościoła: uwięzienie prymasa Wyszyńskiego, poznański Czerwiec, walka o budowę kościoła w Nowej Hucie, masakra stoczniowców Wybrzeża, osławione „ścieżki zdrowia” – mocno splatają się w filmie z działaniami Wojtyły i osobistymi losami jego przyjaciół. Tym samym nabierają na ekranie ludzkiego wymiaru i emocjonalnej intensywności. Wywierają silne wrażenie, wzruszają. Szczęśliwie papierem nie szeleszczą również postacie antagonistów tytułowego bohatera. Nawrócenia Judasza: chodzi o Adama (Ken Duken) – słuchacza wykładów Wojtyły o etyce i... szpicla-ubeka w jednej osobie – można się wprawdzie spodziewać, lecz inny ubek, Kordek (Hristo Shopov), jest mniej przewidywalny, skutkiem czego budzi grozę, ale i zaciekawienie. Patos i wzruszenie Projekcja „Karola – człowieka, który został papieżem” trwa prawie trzy godziny. Nie czuje się tego czasu. W filmie nie ma miejsc martwych dramaturgicznie, przegadanych, źle zagranych. Reżyseria, zdjęcia i montaż niosą opowieść bez zacięć, przy wtórze pięknej, dyskretnej muzyki Ennio Morricone. Kostiumy Małgorzaty Zacharskiej i scenografia Jerzego Sosnowskiego to – obok udziału naszych aktorów – cenny polski wkład w tę włoską produkcję. Gdzież więc otwiera się w niej przestrzeń dla wspomnianych na wstępie utyskiwań krytyka, które mogą nieznacznie odróżnić jego ogólną ocenę od – zapewne entuzjastycznego – przyjęcia filmu przez publiczność? W nazbyt podniosłej tonacji całości, zwłaszcza niektórych dialogów. Jest to patos szlachetnej próby, ale jednak patos. Chciałoby się, żeby Battiato częściej „spuszczał z tonu”, jak czyni to w scenach ukazujących wioślarską pasję Jana Pawła II, i odwoływał się raczej do intelektu niż emocji. Należy jednak zaznaczyć, że „Karol...” to film telewizyjny, adresowany do masowego, głównie zachodniego odbiorcy, któremu ma pomóc w zrozumieniu „dalekiego kraju”. I trzeba by mieć serce z kamienia, by samemu nie ulec tym wszystkim, bądź co bądź, pięknym wzruszeniom, jakie ze sobą niesie.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.