Mer Moskwy Jurij Łużkow oraz rosyjska Cerkiew sprzeciwiają się paradzie homoseksualistów.
- Skoro Moskwa kreuje się na europejską stolicę. to powinna respektować nasze prawa - mówią działacze gejowscy Choć rzeczywiście władze Moskwy na każdym kroku podkreślają swą europejskość, to bez wątpienia jest ona mocno skażona radziecką przeszłością. Wolności zgromadzeń odmawia się tu nie tylko mniejszościom seksualnym, ale i niektórym partiom politycznym oraz organizacjom obrony praw człowieka. O ile jednak opozycja nie zawsze "zasługuje" na wyjaśnienie zakazu demonstracji, to w sprawie homoseksualistów władze miasta mają jasno określoną politykę. Co Jurij Łużkow ma przeciwko gejom? - Ich parada groziłaby porządkowi publicznemu. Wywołałaby protesty społeczne niekorzystne dla naszego miasta - argumentował przed czterema laty, gdy po raz pierwszy poproszono go o zgodę na paradę. Świadome rosyjskich realiów organizacje gejowskie nawet nie usiłowały się odwoływać do sądu, a do pomysłu marszu powróciły dopiero w tym roku. - Domagamy się zezwolenia. To będzie nowy test na tolerancyjność władz - mówił wczoraj Nikołaj Aleksiejew z grupy GayRussia. Łużkow odpowiedział wczoraj krótko: - Będę bronić interesów moskwian. Żadnych marszów! Celem kampanii na rzecz parady jest sprowokowanie publicznej dyskusji o prawach homoseksualistów, ale mało kto liczy na to, że rzeczywiście doprowadzi ona do uzyskania zezwolenia. Dla Rosjan telewizyjne doniesienia o masowych gejowskich demonstracjach na Zachodzie, legalizacji związków jednopłciowych czy też nawet publicznych sporach są bowiem egzotycznymi ciekawostkami, których w żaden sposób nie odnoszą do "swojskiej" Rosji. - Gejowska demonstracja? Rosja to nie Holandia, a Moskwa to nie Amsterdam. Po co zaogniać sytuację? - dziwił się wczoraj Siergiej Mitrochin, szef moskiewskiego oddziału opozycyjnego, liberalno-lewicowej partii Jabłoko. Homoseksualizm został wykreślony z rosyjskiego kodeksu karnego dopiero w 1993 r., a jeszcze w latach 80. wykorzystywano go jako "hak" wobec nieposłusznych obywateli. Choć dziś w dużych miastach działa po kilka organizacji mniejszości seksualnych, to Rosji daleko nawet do polskich standardów. Aluzje do homoseksualnej orientacji przeciwników politycznych pojawiają się w wystąpieniach ludzi z wokółkremlowskich elit, ale dokładnie tym samym obozowi władzy odpłacają się niektórzy znani publicyści związani z opozycją. Opór wobec "zachodniego zepsucia" to również kolejny element zbliżający rosyjskie władze do Cerkwi, która chętnie godzi się na czynienie z prawosławia państwowej ideologii. Wysoki urzędnik moskiewskiego patriarchatu Wsiewołod Czaplin ostrzegał wczoraj, że "homoseksualizm to grzech skazujący na wieczną śmierć". Co ciekawe, wspólna obrona "tradycyjnych wartości" pojawia się też ostatnio często w wypowiedziach prawosławnych dostojników o dialogu ekumenicznym z katolicyzmem. - Łączy nas wspólne zagrożenie. Musimy razem działać w Europie na rzecz normalnej rodziny, a przeciw tym wszystkim nowinkom - mówią prawosławni.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.