Bez wyjaśnienia dziś przypadków współpracy księży z SB, za jakiś czas nie będzie można odróżnić prawdy od fałszu - twierdzi Piotr Semka na łamach Rzeczpospolitej.
Wbrew tezie o osamotnieniu o. Hejmy w jego obronie wystąpili bardzo różni sojusznicy. W obronnych akcjach grupy dominikanów wyczuć można było elementy solidarności zakonnej. Można tylko podejrzewać, że o. Hejmę poparli też kapłani, którzy świadomi własnych potknięć z przeszłości odebrali całą sprawę jako niepokojący precedens. A przecież teczki o. Hejmy powinny być lekturą-ostrzeżeniem dla młodych nowicjuszy. Swoistym memento, jak łatwo w imię "dobra zakonu" wejść na drogę zdrady współbraci i wspierania wrogów wiary. Na dodatek przytoczone przez IPN dokumenty zawierają też fakty, które zakon dominikanów mógłby potraktować jako źródło moralnej siły. Ja wyczytałem z teczek o. Hejmy, zapisy o budzącej najgłębszy szacunek działalności innego dominikanina, o. Ludwika Wiśniewskiego - opiekuna opozycji w latach 70. Dowiadujemy się, jak m.in. przy pomocy o. Hejmy SB działała na rzecz zmarginalizowania odważnego kapłana wewnątrz zakonu. Ze ściśniętym gardłem czytałem uratowaną od niepamięci właśnie przez relacje dokumentów SB odpowiedź o. Ludwika na próby uspokojenia go przez o. Hejmę: "Jestem chłopem, mam 42 lata i swój rozum mam. Nie zmienię się, tylko taka droga, jaką obrałem, jest skuteczna i słuszna. Wszyscy skapitulowali i tylko ja jeden bronię honoru zakonu". Warto, by te właśnie słowa zapadły w pamięć dzisiejszych dominikańskich nowicjuszy. CO TO ZNACZY PRAWDA Nie było mi łatwo napisać ten tekst. Może i mnie zaliczają do tych, którzy krzyżują niewinnego kapłana. Wierzę jednak, że rozliczanie się Kościoła z tymi fragmentami jego przeszłości, które mówią o ludzkiej małości, nie jest osłabianiem Kościoła, ale jego wzmocnieniem. Ks. prof. Remigiusz Sobański stwierdził w wypowiedzi dla KAI: "Nawet jeśli będziemy mówili o prawdzie, to należy postawić pytanie, co to znaczy prawda? Jeśli wiem o czyichś grzechach, to znaczy, że mam je publicznie ogłaszać?" Zdaniem ks. prof. Sobańskiego, o tym, że "o. Hejmo jest agentem, przede wszystkim trzeba było powiadomić władze zakonne". Ale wiara w lustrację za zamkniętymi drzwiami nie wytrzyma próby czasu. Upublicznienie archiwów nastąpi, i pytanie brzmi, czy Kościół będzie do tego faktu przygotowany. W tym kontekście zdecydowane zamknięcie sprawy o. Hejmy przez władze zakonu dominikanów może być pozytywnym przykładem. Jeśli nadal silny pozostanie pogląd o skrzywdzeniu zakonnika, zwyciężyć może pokusa chowania nieprzyjemnej prawdy pod sukno. To krótkowzroczna polityka. Dziś publicyści lewicy demonstracyjnie solidaryzują się z o. Hejmą. Ale za pięć czy więcej lat - uprzedzeni wobec Kościoła historycy mogą z lubością wykorzystywać wiedzę z teczek do kreślenia obrazu Kościoła jako przesiąkniętej agenturą struktury niemającej moralnego prawa do mienienia się sumieniem narodu w czasach PRL. I wtedy już nie da się ustalić niczego, bo dawno już nie będą żyć bohaterowie tych zdarzeń. Bez wyjaśnienia dziś przez kościelne komisje przypadków współpracy za jakiś czas nie będzie można odróżnić prawdy od fałszu. PIOTR SEMKA, Niezależny publicysta Wkrótce w Opiniach - Tomasz Wiścicki: Chodzi o czystość świadectwa. Kościołom w innych krajach mniej zaszkodziły grzechy księży niż ich tuszowanie, wypieranie się i bagatelizowanie. Skomentuj tę wiadomość wiara@wiara.pl Komentarze internautów W artykule pana Semki jest sporo „dziwnych” lapsusów budzących poważne zastrzeżenia. Chociażby to, że dopatruje się jakiegoś łatwego ferowania inwektyw we wypowiedziach ojca Salija, a sam nie widzi nic zdrożnego we swojej jawnej insynuacji obaw obrońcom ojca Hejmy, którym beztrosko imputuje odbieranie całej sprawy jako niepokojącego precedensu przyszłego ujawnienia ich własnych potknięć. Nie potrafię także pojąć, jak można zbanalizować sentencję: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. To „odkrycie” pana Semki również świadczy zresztą o jego „obiektywnych” sądach dotyczących osób odważających się wypowiadać swoją opinię o podejrzanych procedurach IPN-u. Podejrzanie zabrzmiało mi też dufne oświadczenie: „Wszyscy skapitulowali i tylko ja jeden bronię honoru zakonu”. Szkoda mi jednak czasu i zdrowia na beznadziejne próby usilnego doszukiwania się rzetelnych rewelacji we wspomnianym artykule. Ryszard Dezor
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...