Puerto Casado, osada nad rzeką Paragwaj, pozbyło się potężnej sekty Moona.
W latach 90. sekta nabyła rozległe tereny w Urugwaju, Brazylii (w stanie Mato Grosso i w Sao Paulo) i w Paragwaju. Po raz kolejny Moon tworzył imperium: spółki, banki, czasopisma. Interesy robił kiepskie. Urugwajski bank wpadł w tarapaty, podobnie argentyński dziennik "Tiempos del Mundo", eleganckie hotele stoją puste. Miasta przyszłości pozostały na papierze. Ale Moon nadal kupuje ziemię. Po co to robi? Jedno wyjaśnienie to, że starzejący się wielebny stracił kontakt z rzeczywistością i topi pieniądze w projektach urojonych rajów ekologicznych. Drugie - że jawne interesy Moona są tylko przykrywką dla tajnych. - Sekta Moona działa jak mafia - mówi paragwajski senator Emilio Camacho. Próbuje tworzyć państwa w państwach, usuwać miejscową ludność i uzyskać wolną rękę. O istnieniu tajnego planu Moona jest również przekonany inny paragwajski senator Domingo Laino. Twierdzi, że w planie sekty, która nawet po nacjonalizacji zachowała 450 tys. ha w Paragwaju, jest narkotykowy supersklep na granicy Brazylii i Paragwaju na obszarze dwa razy większym od Luksemburga. Senator powołuje się na rozmowę z prezydentem Lulą, który miał podobne podejrzenia. W Brazylii i Urugwaju inwestycje sekty były przedmiotem śledztw. Moona oskarżano o oszustwa podatkowe i pranie brudnych pieniędzy. Jednak dochodzenie utknęło z braku dowodów. Dr Eduardo Montiel, który kierował walką narkotykami w Paragwaju w latach 1976-89, zwraca uwagę, że Moon wykupił tereny po obydwu stronach granicy brazylijsko-paragwajskiej. - Tędy przechodzi kokaina wyprodukowana w Boliwii i w Peru - mówi. Te tereny mają strategiczne znaczenie dla handlu narkotykami i bronią. A sekta, zapewnia, zajmuje się jednym i drugim. To są jedynie podejrzenia. Posiadłości Moona nacjonalizacja Puerto Casado tylko skubnęła. To jedna dziesiąta jego paragwajskiego latyfundium. I nadal nie wiadomo, co koreańska sekta knuje w biednych krajach latynoskich. Ani w Brazylii, ani w Urugwaju niczego dotąd Moonowi nie udowodniono. Sekta jest przebiegła i zatrudnia najlepszych prawników. Jej przedstawiciele przysięgają, że mają szlachetne cele. Dzikie pogranicze brazylijsko-paragwajskie warto pilnie obserwować.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.