Wadowice: Kto kupi dom Papieża?

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 22.12.2005 11:36

Spore zamieszanie za sprawą mediów zapanowało wokól kwestii sprzedaży domu rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach.

Właściciel kamienicy Ron Balamuth w rozmowie z Gazetą Wyborczą mówi, że do żadnej transakcji jeszcze nie doszło. Ron Balamuth jest wnukiem przedwojennego właściciela domu przy ul. Kościelnej 7 w Wadowicach, w którym urodził się Karol Wojtyła, i wraz z kuzynem Amosem Aradem jego współwłaścicielem. Balamuth - psychoanalityk - specjalizuje się w leczeniu dzieci mających problemy rozwojowe. - Jestem wyjątkiem w rodzinie, bo jako pierwszy zostałem lekarzem i nie zajmuję się biznesem - mówi o sobie. Ma dwoje dzieci. Krzysztof Fijałek: Na jakim etapie znajduje się obecnie transakcja sprzedaży kamienicy w Wadowicach? Ron Balamuth: W tej sprawie na razie mamy do czynienia głównie z faktami prasowymi. Dopiero ostatnio spotkaliśmy się z odzewem na wyrażaną przez nas chęć sprzedania domu. Zainteresowanie jest duże - i nic ponadto. W całej tej sprawie staramy się postępować z wielką ostrożnością i wyczuciem sytuacji, wiedząc, o jak wyjątkowy budynek chodzi. Chcemy być pewni, że ten dom dostanie się w godne ręce. - Kto, według Pana, byłby najlepszym nabywcą domu? - Osoba lub organizacja, która zagwarantuje funkcjonowanie Muzeum Jego Świątobliwości Jana Pawła II. I która z takim jak Papież szacunkiem odnosić się będzie do Żydów. Chcemy, żeby ten dom symbolizował przyjaźń między Żydami i katolikami. - W jaki sposób Pana ojciec przetrwał wojnę? - Kiedy Niemcy wkroczyli do Polski w 1939 r., mój dziadek był przewodniczącym gminy żydowskiej w Wadowicach. On i babcia mieli ponad 60 lat. Trafili do Bełżca, a razem z nimi ich trzy dorosłe córkami z mężami i dziećmi. Nikt z nich nie przeżył. Mojemu ojcu udało się uciec na Wschód motocyklem Triumph. W Rosji został zesłany do obozu pracy na Syberię, a stamtąd trafił do armii generała Andersa. Razem z nim wyszedł do Persji, skąd trafił do Palestyny. Tu spotkał jedyną ocalałą przed Zagładą siostrę, która wyemigrowała z Polski kilka lat przed wybuchem wojny. - Jakiej ceny oczekuje Pan za ten dom? - Jest za wcześnie, żeby mówić o pieniądzach. Ceny pojawiające się w gazetach to tylko domysły dziennikarzy. Jeżeli znajdzie się poważny nabywca, będzie to przedmiotem naszych z nim dyskusji. Ale, jak podkreślam, uzgadnianie tych szczegółów odbywać się będzie w atmosferze szacunku dla Jana Pawła II.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona