Turcy będą składać dziś ofiary z owiec i krów, pojadą do domów rodzinnych lub wykorzystają długie święta na odpoczynek.
Najbardziej religijni już wcześniej udali się na pielgrzymkę do Mekki. - Nie składajcie ofiar ze zwierząt wśród bloków i przed domami w miastach. Oddajcie je nam, a odwieziemy je na właściwe miejsce i tam złożymy ofiary na Kurban Bajram - głoszą transparenty na samochodach ciężarowych w centrum Ankary. Taka akcja odbywa się co roku, ale podrzynanie gardła owcom i krowom na trawnikach i chodnikach w centrum miast nadal należy do częstych widoków. Władze próbują walczyć z tym zwyczajem, zachęcają mieszkańców do zabijania zwierząt w specjalnie do tego przygotowanych miejscach lub do powierzenia tego rytuału organizacjom, które przeznaczają zysk ze sprzedanego mięsa i skór zabitych zwierząt na cele charytatywne. W tym roku tureckie media prowadzą wielką kampanię na rzecz wspomożenia ofiar ubiegłorocznego trzęsienia ziemi w Pakistanie. Wejścia do bloków obklejone są plakatami zachęcającymi do pomocy dzieciom chorym na białaczkę, sierotom lub rodzinom poległych żołnierzy. Pamiątka ofiary Abrahama Do dobroczynności zachęca samo święto Kurban Bajram (turecka nazwa Święta Ofiar, bardziej znanego pod arabską nazwą id al-adha), obchodzone w całym świecie islamu. To pamiątka ofiary, jaką na znak posłuszeństwa Bogu zgodził się złożyć Ibrahim (biblijny Abraham) z syna Izmaela (w Biblii Izaaka), o której mówi Koran. Bóg ocalił życie chłopcu i zesłał na ofiarę baranka. Oficjalnie 99 procent z prawie siedemdziesięciu milionów Turków to muzułmanie. Jednak nie dla wszystkich święta wiążą się z wizytą w meczecie. - Wybieramy owcę lub krowę na ofiarę i zależnie od jej wartości przeznaczamy konkretną sumę na cele dobroczynne. Wiemy, że ma być to zwierzę nieskażone, nieciężarne, mające więcej niż rok. Sami nie bierzemy udziału w rytuale. W tym roku wspomożemy dzieci chore na białaczkę. Na święta wyjeżdżamy do rodziny w Stambule. Rezygnujemy z modlitwy w meczecie - opowiada "Rz" 48-letnia nauczycielka tureckiego Büler Gogmen. Rzeź owiec W Kurban Bajram w Turcji przeznacza się na ofiarę około czterech milionów krów i owiec. Jedną trzecią mięsa oddaje się biednym - podobnie jak skórę i owczą wełnę - jedną trzecią krewnym, a resztę przeznacza na świąteczny posiłek. Oprócz dań mięsnych na tureckich stołach nie ma specjalnych potraw, jakie powinno się zgodnie z tradycją przygotować na ten dzień (10. dzień dwunastego miesiąca kalendarza muzułmańskiego). Rodzice kupują dzieciom nowe ubrania, dziadkowie dają wnuczkom drobne kwoty pieniędzy. Wszyscy życzą sobie "dobrych świąt", "Iyi bayramlar". Jeszcze kilka lat temu Turcy wysyłali z tejokazji świąteczne kartki, ale zwyczaj ten zanika. - Jesteśmy praktykujący. W Kurban Bajram idziemy o brzasku na krótką modlitwę do meczetu, tuż przy naszym bloku, a później zaczynamy ucztę, odwiedzamy dziadków i groby bliskich. Zgodnie ze zwyczajem po porannej modlitwie powinno się złożyć ofiarę Bogu. W wigilię święta szykujemy dom i świąteczny stół, tak żeby później już tylko odpoczywać. Kiedyś ubijaliśmy zwierzęta na targu, teraz dajemy pieniądze na potrzeby rodzin zmarłych wojskowych - mówi "Rz" 56-letni Emin Cercibasi, inżynier z Ankary. Jego 80-letni ojciec nie wyobraża sobie pominięcia modlitwy w meczecie. Młodzi podróżują Młodzi są mniej przywiązani do religii. Często wykorzystują ten czas na podróże. Choć to środek zimy, ośrodki wypoczynkowe w Antalyi przeżywają oblężenie. 28-letnia Nilden Yildirim z Ankary odwiedzi dziadków i groby bliskich, ale do meczetu się nie wybiera. Natomiast 34-letnia Demet Varli nie zamierza obchodzić świąt. - Nie przepadam za takimi uroczystościami. Przesyłam pieniądze na zakup owcy dla sierot, a później wyjeżdżam do Syrii. Chcę w tym czasie poduczyć się arabskiego i syriackiego w Damaszku - mówi "Rz". Choć w Turcji obowiązuje kalendarz gregoriański, święta religijne obchodzone są według kalendarza księżycowego. Kurban Bajram jest najdłuższym z obchodzonych do dziś świąt religijnych i państwowych, trwa nawet dziesięć dni. W tym roku zostało połączone z dwoma weekendami, Turcy mają więc dziewięć dni wolnego. Najbardziej pobożni Turcy przed Kurban Bajram wybierają się do Mekki w Arabii Saudyjskiej. Tegoroczne świętowanie zepsuła informacja o zawaleniu się tam hotelu, którego gruzy pogrzebały ponad 76 pielgrzymów. Niemniej władze Mekki spodziewały się około dwóch i pół miliona pielgrzymów.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.