Pożegnanie księdza-poety

www.kuria.lublin.pl/a.

publikacja 03.02.2006 20:29

Dziecięca ufność towarzyszyła mu nawet w godzinie konania. Szepcząc: "Jezu, ufam Tobie" podyktował wtedy czuwającym przy nim następujące słowa: "Zamiast śmierci/racz z uśmiechem/przyjąć Panie/ pod Twe stopy/życie moje/jak różaniec" - mówił abp Józef Życiński w homili podczas pogrzebu ks. Jana Twardowskiego.

W swej fascynacji prostotą i pięknem wyrażał miłość do Boga, do człowieka, do Kościoła. Znamienne jest dla jego stylu, że nigdy nie włączał autorytetu Ewangelii w taktyczne rozgrywki polityków; daleki od niego był świat partyjnych rozgrywek. Nigdy nie straszył; ani spiskiem żydowsko-masońskim, ani apokaliptyczną wizją przyszłości, w której wszystko jest zdradzone lub sprzedane. Być może w tym właśnie tkwi tajemnica siły jego oddziaływania, że Ewangelię błogosławieństw kierowaną do bezbronnych i bezsilnych, do szukających nadziei i dobroci, stawiał wyżej niż proste hasła kolejnych ideologów, czy wizje kolejnych utopii politycznych. Kierował swoje przesłanie nadziei do bezdomnych, którzy odnajdywali dzięki jego poezji swą tożsamość, współcześni ubodzy tęskniący za wartościami, potrzebujący świadectwa wiary żywej, radosnej i prostej z zainteresowaniem sięgali po jego wiersze, słuchali jego homilii. Prostotę cenił wysoko zarówno w wizji Bożego świata i w dziecięcej wierze w to, iż w niebie jest jednak więcej Łazarzy niż aniołów. Wyrażał ją w ufnym przekonaniu, że do Boga idzie się przez świat, dzieląc troski świata. Dlatego też pisał "trzeba mieć ciało, by odnaleźć duszę"("Tylko"). Dziecięca ufność towarzyszyła mu nawet w godzinie konania. Szepcząc: "Jezu, ufam Tobie" podyktował wtedy czuwającym przy nim następujące słowa: "Zamiast śmierci/racz z uśmiechem/przyjąć Panie/ pod Twe stopy/życie moje/jak różaniec". Oddać pod stopy Chrystusa całe życie, złączyć tajemnicę Światła i Bólu w jedną całość z uśmiechem dziecka, wrócić do świata Stamtąd. Nawet w godzinie ostatecznego powrotu towarzyszyła mu więc modlitwa, poezja, ufność jako jego język ojczysty. A wcześniej, w kwietniu 1999 r. społeczność akademicka KUL przyznając ks. Janowi doktorat honoris causa wyrażała "uznanie dla jego twórczości poetyckiej, ... która niesie radość chrześcijańskiej nadziei, uczy głębi spojrzenia na świat i jest wielkim hymnem na cześć Stwórcy i stworzenia". Tego przesłania nadziei i radości potrzeba szczególnie w naszych doświadczeniach dotkniętych przez ból, rozczarowanie, czasem rozpacz. Jak szukać źródeł życiowego optymizmu, gdzie odnajdywał go ks. Jan? Określił je w wierszu "Powrót": Odejść od świata - zanurzyć się w Bogu a potem znowu być tutaj z powrotem aby powiedzieć - Już widzę odwrotnie to co nieważne takie ważne teraz [...] Odejść od świata - zanurzyć się w Bogu i znowu potem powrócić na ziemię Sytuacja krzyża, sytuacja rozdarcia między niebem a ziemią nie dla wszystkich jest sytuacją poetycką. A on potrafił zanurzyć się w Bogu, by przychodzić do nas z przesłaniem nadziei odnalezionej w Bogu. Mamy tutaj poetycką drogę człowieka zafascynowanego Ewangelią, który wnosi w swe środowisko codzienną tęsknotę za wartościami Stamtąd. Powracając z Bożego świata do prozy codzienności, może potem dzielić swoje szczęście i optymizm z czytelnikami wierszy. O tym szczęściu jeszcze niedawno napisał na łamach kwartalnika "Pastores", adresowanego do księży, więc znanemu niewielkiemu gronu, zacytuję jego słowa o życiu kapłańskim. Ksiądz Jan pisze pod jesień życia "Jestem księdzem szczęśliwym, miałem dobrych proboszczów, jakoś wytrwałem, nie miałem żadnych romansów, żadnych ucieczek. Mam za co Bogu dziękować". Tego typu wyznania rozczarują łowców sensacji. Nie niosą one upragnionych newsów; ukazują świat niezbyt interesujący dla mediów. Przyciągają jednak tych wszystkich, którzy noszą w duszy tęsknotę za Ewangelią błogosławieństw i całym sercem poszukują wartości niosących sens i piękno. Tej postawy uczył całym życiem i całym sercem. Gdy po raz pierwszy trafił do szpitala z powodu problemów kardiologicznych w napisanym wówczas wierszu oferował swe serce: biedakom do wynajęcia od zaraz i na zawsze (Do Pani Doktor)