Polska pod lawiną depresji

Pod numer 032/25-30-500 dzwonią z prośbą o pomoc nawet mieszkańcy Australii, Kalifonii, Ukrainy i Białorusi. To jeden z nielicznych w kraju telefonów zaufania, działających przez całą dobę. W rozmowach poruszane są m.in. problemy rodzinne, dotyczące uzależnień, sekt, aborcji, niepokojów światopoglądowych i bezrobocia. Jednak coraz bardziej rośnie liczba problemów ze zdrowiem, zwłaszcza zdrowiem psychicznym. Tylko w ubiegłym roku było ich ponad tysiąc. Do tego dochodzi jeszcze blisko sto spraw, związanych z myślami i próbami samobójczymi. W pracę katowickiego ośrodka zaangażowanych jest prawie 50 wolontariuszy. Są wśród nich psychologowie, lekarze, prawnicy i księża. Dla zapewnienia poszukującym pomocy maksymalnej dyskrecji, nazwiska wolontariuszy oraz miejsce, w którym dyżurują, objęte są tajemnicą. Od wolontariuszy wymaga się ukończenia 30. roku życia, wyższego wykształcenia oraz przedstawienia opinii proboszcza i osoby wprowadzającej. Wszyscy bez wyjątku składają wyznanie wiary katolickiej i uczestniczą w regularnej formacji duchowej i specjalistycznej. - Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego dyżuru – opowiada jedna z wolontariuszek - Pamiętam, że moja rozmówczyni, kobieta w depresji, z trudem odzyskiwała spokój… Przerwała rozmowę. Zaczęłam się modlić w jej intencji i… pisać dedykowany jej wiersz. Minęło pół godziny. Zadzwoniła ponownie. „Pani naprawdę napisała go dla mnie? Tak dawno nikt niczego dla mnie nie zrobił… Dziękuję! A czy może pani dla mnie zrobić coś jeszcze? Proszę przysłać mi do domu księdza, chcę się wyspowiadać” – zdecydowała kobieta, która od dziesiątek lat nie przyjmowała sakramentów.