Dwóch z nich wysadziło się w powietrze. Wcześniej opanowali jeden z budynków portu lotniczego.
Afgańskie MSW poinformowało w poniedziałek, że dobiegł końca atak talibów na wojskową część międzynarodowego lotniska w stolicy Afganistanu, Kabulu. Siedmiu napastników zginęło. Nie ma ofiar po stronie policji, ani ludności cywilnej.
W poniedziałek nad ranem kilku uzbrojonych w granatniki przeciwpancerne i karabiny napastników opanowało wysoki budynek po zachodniej stronie lotniska i stamtąd ostrzeliwało budynki wojskowe, mieszczące m.in. siedzibę NATO - podała kabulska policja.
Atak rozpoczął się przed świtem, ok. godz. 4.30 czasu lokalnego (2 czasu polskiego); nastąpiła wówczas co najmniej jedna silna eksplozja i wywiązała się wymiana ognia z siłami bezpieczeństwa.
Według przedstawiciela policji, napastników było siedmiu. Dwóch z nich, opasanych materiałami wybuchowymi, wysadziło się w powietrze; pozostałych pięciu zostało zastrzelonych przez afgańskie siły bezpieczeństwa.
Tymczasowo odwołane zostały wszystkie komercyjne loty, a drogi dojazdowe na lotnisko zostały wyłączone z ruchu. Po uzyskaniu informacji o ataku zamknięto ambasady w centrum Kabulu.
Do ataku na lotnisko przyznali się afgańscy talibowie. Ich rzecznik Zabiullah Mudżahid powiedział, że celem była siedziba sił NATO.
Zamachy na silnie strzeżone lotnisko w Kabulu należą do rzadkości.
W maju br. oddział złożony z zamachowców samobójców zaatakował siedzibę Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Dżalalabadzie na wschodzie kraju. Wywiązały się wówczas wielogodzinne walki, w których zginęły cztery osoby, a trzy zostały ranne.
W Afganistanie rosną wątpliwości, czy rodzime wojsko i policja są dostatecznie silne i są w stanie zapewnić bezpieczeństwo po wycofaniu się większości zagranicznych wojsk, co ma nastąpić do końca przyszłego roku.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.