Połowa rodziców, którzy posłali swoje 6-letnie dzieci do szkoły, dziś by tego nie zrobiło.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Pedagogium Wyższą Szkołę Nauk Społecznych w Warszawie, połowa rodziców, którzy posłali swoje sześcioletnie dzieci do szkoły, dziś by tego nie zrobiło – informuje „Rzeczpospolita”. Przyznają, że popełnili błąd, ulegając rządowej kampanii zachwalającej rzekomo dobre przygotowanie szkół do pracy z sześciolatkami.
57,6 proc. rodziców z miejscowości poniżej 50 tys. mieszkańców i ok. 47 proc. rodziców z większych miast zawiodło się na tym eksperymencie. Jedna trzecia rodziców podkreślało, że tak małe dzieci napotykają w szkole na liczne problemy adaptacyjne. Co siódmy rodzic stwierdził, że dziecko płacze lub boi się iść do szkoły.
Nauczyciele podzielają obserwacje rodziców. „Sześciolatki są mało odporne emocjonalnie, a ich tempo pracy jest bardzo wolne, co nie służy utrzymaniu ciągłości lekcji” – oceniają.
Prof. Beata Maria Nowak z Pedagogium powiedziała „Rz”, iż żadna instytucja publiczna nie zasięgnęła opinii rodziców i nauczycieli na temat forsowanej reformy. – Dziwi bierność MEN, przede wszystkim dlatego, że reforma dotyczy małych dzieci – mówi.
Mimo tego rząd nie zamierza wycofać się z reformy. Min. Szumilas powtarza, że nowe rozwiązania stanowią „efekt rozmów z rodzicami”. Z tymi zapewnieniami kontrastuje fakt, że do Sejmu wpłynie dziś prawie milion podpisów, zebranych przez inicjatorów akcji „Ratuj Maluchy”. Tylu obywateli domaga się przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum w sprawie reformy szkolnej.
Przeczytaj komentarz Sześcioletnia ofiara... rządu.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"