W środkowrosyjskim miasteczku Uglicz zamknięto Muzeum Przesądów i Mitów Narodu Rosyjskiego.
Przyczyną tej decyzji nie był brak zainteresowania placówką, gdyż co roku odwiedzają ją tysiące turystów, i to nie tylko z Rosji, ale także m.in. z USA i Kanady, ani przeciwdziałanie ze strony Kościoła prawosławnego, choć nie darzy on muzeum sympatią, ale sprawy proceduralne. Okazało się bowiem, że instytucja ta, istniejąca już od wielu lat, nie wypełniła wszystkich formalności i w świetle prawa jej po prostu nie ma. Według prasy rosyjskiej, prokuratura obwodu jarosławskiego (na jego terenie znajduje się Uglicz) miała również uwagi co do systemu zabezpieczenia przeciwpożarowego placówki. Byłyby na przykład problemy z gaszeniem ognia, gdyby wybuchł pożar. Te i podobne zastrzeżenia spowodowały konieczność zamknięcia muzeum do czasu, aż jego kierownictwo zgromadzi odpowiednie papiery i dokumentację oraz poprawi zabezpieczenie przeciwpożarowe. Liczące niespełna 40 tys. mieszkańców miasteczko odwiedza co roku ponad 200 tys. turystów, dla których główną atrakcją na miejscu jest wspomniane muzeum. Jego zamknięcie, nawet na pewien czas, może więc w istotny sposób odbić się na finansach Uglicza, uchodzącego za nieoficjalną stolicę rosyjskich miasteczek prowincjonalnych. Sprawa tamtejszej placówki nie jest jedyną tego rodzaju. W swoim czasie podobna groźba zamknięcia wisiała nad muzeum Baby Jagi w wiosce Kukoboj w środkowej Rosji, gdzie - według dawnej tradycji - mieszka ta baśniowa czarownica. Tym razem likwidacji placówki domagali się duchowni prawosławni, dla których jej działalność była przejawem szerzenia się zabobonów i magii. Ostatecznie muzeum udało się uratować, a mieszkańcy wioski od lat nieźle na tym zarabiają.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.