Sprawa jest skomplikowana, jak wszystkie o zwrot majątku. Chodzi o oddanie Kościołowi warszawskiemu budynku w samym centrum miasta, w którym mieści się Centralna Biblioteka Rolnicza - informuje Rzeczpospolita.
Przez cztery wieki mieszkali tu jego właściciele - bernardyni, aż do kasacji zakonu w drugiej połowie XIX wieku - przypomina Rzeczpospolita. Z dużego obiektu w rękach Kościoła pozostał tylko kościół św. Anny. Dzisiaj działa tu największy ośrodek duszpasterstwa akademickiego w Warszawie, któremu brakuje pomieszczeń. Sprawa zwrotu budynku stała się w ostatnich tygodniach przedmiotem rozmów na najwyższym szczeblu. Najpierw między premierem a prymasem, później kardynał Glemp odwiedził ministra rolnictwa Leppera. Ksiądz Bogdan Bartołd, rektor kościoła akademickiego, przyznaje, że efektem jest powołanie zespołów ekspertów: episkopatu i rządu. Nie wiadomo, dlaczego poprzednik ks. Bartołda nie złożył w komisji majątkowej MSWiA wniosku o zwrot mienia. Sprawa nie jest zapewne do końca tak prosta, skoro w 2002 roku NSA nie rozstrzygnął jej i zalecił stronom, by porozumiały się między sobą. Do negocjacji przystąpią eksperci. Szkoda jednak, że historia własności budynku nie została opinii publicznej lepiej wyjaśniona, zwłaszcza w obecnym klimacie społecznym - komentuje dziennikarka Rzeczpospolitej Ewa K. Czaczkowska. - Niepotrzebnie powstało wrażenie, że ktoś chce się Kościołowi przypodobać. Niepotrzebnie powstało wrażenie, że Kościół eskaluje swoje roszczenia.
Wystawiono tam znaleziska, na które natrafiono podczas prac.
Stwierdził, że "wrogowie USA używają go, by zabijać Amerykanów".
Zwyczaj ustawiania tam choinki i szopki wprowadził Jan Paweł II w 1982 roku.