Precedens już jest.
Końcówka drugiej dekady listopada, kolejna przerwa w jesiennych dżdżystościach. Ostatnie dni przyniosły nam informację o cudzie, jaki wydarzył się w naszym kraju: po uszkodzonym wybuchem torze przejechał pociąg albo i kilka pociągów i nic się nie stało. Nie wiem którym Aniołom Stróżom, którym świętym naszym patronom, ale na pewno Panu Bogu trzeba za to na kolanach dziękować. Nasz kraj jest w toczącej się za naszą wschodnia granicą od kilku lat wojnie mocno zaangażowany po stronie Ukrainy, więc możemy się spodziewać, że do różnych aktów dywersji dochodzić będzie częściej. Pojawia się jednak pytanie o skuteczność działań naszych służb, które tej próby wcześniej nie wykryły i nie udaremniły. Ba, nawet po sygnałach o wybuchu przez parę godzin nie zorientowały się, co się stało, a sprawców, jak się okazało, wypuszczono z Polski. Cóż, zauważmy złośliwie, nie mają Pegasusa. No i mają wyznaczone ważniejsze zadanie: ściganie opozycji. Albo zajęte są rozpamiętywaniem krzywdy, jaką było odłożenie przez Prezydenta spodziewanych w tych szeregach awansów... Nie uspokajają mnie też komunikaty w stylu, że do wyjaśnienia sprawy powołano najbardziej doświadczonych prokuratorów. Z iloma aktami dywersji na kolei z użyciem materiałów wybuchowych mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich czterdziestu lat? Jakie doświadczenie?
Chciałem jednak zauważyć dziś inna sprawę. Temat pojawił się w ostatnim dniu października w komunikacie Ministerstwa Sportu i Turystyki, ale chyba umknął mediom: Prezydent podpisał nowelę do Ustawy o sporcie z 25 czerwca 2010. Dodany został do niej artykuł 38a:
„Uprawianie sportu na boiskach, kortach, bieżniach, lodowiskach, siłowniach plenerowych, skateparkach, rolkowiskach i pumptrackach stanowi powszechne korzystanie ze środowiska w rozumieniu art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. - Prawo ochrony środowiska (Dz. U. z 2025 r. poz. 647), jeżeli odbywa się w ramach szkolenia sportowego albo aktywności sportowej o charakterze szkolnym lub rekreacyjnym".
Cóż nadzwyczajnego? Otóż, jak w komunikacie podało ministerstwo, przepis ten wyłącza opisaną działalność sportową ze stosowania do niej przewidzianych w ustawie z 27 kwietnia 2001 Prawo ochrony środowiska przepisów dotyczących norm hałasu. Nie będzie więc już tak, że sądy będą mogły – jak to zdarzyło się swego czasu w Puławach – ograniczać możliwości korzystania z tego typu obiektów ze względu na dotyczące hałasu skargi mieszkańców.
Uważam, że to słuszne rozwiązanie. Inna rzecz, że często taki hałas powodują nie krzyczący młodzi, ale ustawione na cały regulator głośniki organizatora, przez które różni konferansjerzy drą się, jakby była to impreza dla niedosłyszących. Wiem coś na ten temat, siostra mieszka za płotem miejskiego basenu... Podobnie zresztą bywa i na „imprezach kulturalnych” na placu przez naszym Urzędem Miejskim – i kościołem z innej strony. Nie wiem po co ustawiać wszystko tak głośno, że do usłyszenia występujących nie trzeba uszu, wystarczą drgające trzewia...
Rozwiązanie więc słuszne. Teraz tylko pytanie: dlaczego podobnego nie można przyjąć dla kościelnych dzwonów? Nie da się? Przykład boisk pokazuje, że jak najbardziej. Potrzeba tylko woli ustawodawcy. I nie będziemy zmuszeni likwidować czegoś, co jest przecież wielowiekową tradycją naszego kraju.
Trzeba tylko woli ustawodawcy. Dobrej woli. Precedens już jest....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Podkreślił, że nie jest to jeszcze pełna odpowiedź na niedawne akty dywersji.
W sześćdziesiąt lat po ogłoszeniu Dei Verbum Kościół wciąż wraca do pytań o to, jak żyć Słowem Boga.