Biskup Diecezji Grodzieńskiej publicznie zaprotestował przeciw wydaleniu z Białorusi pracujących w tym kraju księży i sióstr zakonnych z Polski - podała Gazeta Wyborcza.
Kościół katolicki nigdy jeszcze w czasach rządów Aleksandra Łukaszenki nie występował z tak zdecydowaną krytyką władzy - twierdzi GW. Siedmiu proboszczów i pięć sióstr zakonnych pracujących na Grodzieńszczyźnie musi na przełomie roku opuścić Białoruś. Wyjazd nakazało im pod koniec listopada sprawujące kuratelę nad społecznościami religijnymi Biuro Pełnomocnika ds. Religii i Narodowości. Za co duchownym nakazano wyjechać, urzędnicy do dziś nie wyjaśnili. Nie postawili też żadnej z tych osób żadnych zarzutów. Decyzja o wydaleniu księży z Polski jest mocnym ciosem w diecezję grodzieńską, gdzie co trzeci ze 168 pracujących księży to obywatel Polski. Wierni, występując w obronie kapłanów, w ostatnich tygodniach podpisywali się pod skierowanym do władz listem protestacyjnym. Zebrano 12 tys. podpisów, co na zastraszanej przez reżim Łukaszenki Białorusi jest liczbą imponującą. Władze jednak nie zmieniły swej decyzji. Spróbowały tylko bezskutecznie nakłonić kilku młodych księży, by "spontanicznie" napisali list, popierając wydalenie w Białorusi polskich duchownych. W niedzielę oficjalnie i publicznie zaprotestował grodzieński biskup Aleksander Kaszkiewicz, który jest jednocześnie przewodniczącym Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi. W liście pasterskim, który odczytano na nabożeństwach we wszystkich świątyniach diecezji, napisał: "Wyrażam ubolewanie i protest. Prawo kościoła powszechnego powierza biskupowi rządy w Kościele. Porządek prawny obowiązujący w naszym kraju pozostawia biskupowi diecezjalnemu wolność decyzji w zapraszaniu obywateli obcych państw do pracy. Ingerencja z zewnątrz jest łamaniem obowiązującego prawa i naruszaniem wolności Kościoła". Biskup zaapelował też do wiernych o modlitewną solidarność z Kościołem. Tak ostrych słów ze strony uważanego za bardzo ostrożnego przewodniczącego Konferencji Biskupów ani w ogóle ze strony kościoła katolickiego Łukaszenko jeszcze nie słyszał. Z krytyką porządków panujących na Białorusi wystąpił też organ kurii grodzieńskiej - dwutygodnik "Słowo Życia", który we wczorajszym numerze zarzucił władzom szykanowanie kościoła. Gazeta pisze o wydalaniu duchownych, odmawianiu wydawania zezwoleń na budowę kościołów w Grodnie i Lidzie, trudnościach z rejestracją nowych parafii, żądaniach, by kapłani używali języka rosyjskiego w liturgii i podczas katechizacji dzieci i młodzieży. Według politologa Wiktara Czarnoua ten nowy krytyczny ton w wypowiedziach przedstawicieli kościoła dowodzi, że doszło do "otwartego konfliktu pomiędzy katolikami a władzą".
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.