Papież Jan Paweł II bronił postawy prymasa Polski Józefa Glempa, którego wystąpienie 13 grudnia 1981 r. komunistyczna propaganda próbowała wykorzystać do wmawiania, że nawołuje on do uległości wobec władz - mówił metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski podczas konferencji w Warszawie w 25. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego.
Arcybiskup, mówiąc o roli Kościoła w stanie wojennym, przypomniał, że prymas Glemp 13 grudnia 1981 r. wieczorem "z całą stanowczością wypowiadał się przeciwko stanowi wojennemu". - Władza zasadniczo przestała być władzą dialogu. (...) Tu chodzi o życie ludzkie, o niedopuszczenie do bratobójczych walk - te słowa prymasa przypomniał metropolita gdański dodając, że władza próbowała poprzez media brutalnie wykorzystać je jako demonstrację uległości Kościoła wobec władz. Podkreślił zarazem, że Jan Paweł II wyraźnie bronił postawy prymasa, który odczuwał odpowiedzialność za Naród i czuł obowiązek w sumieniu, by nie dopuścić do dramatu. Odnosząc się do roli Jana Pawła II, który nigdy nie wyrzekł się "Solidarności" i z całego serca ją popierał, abp Gocłowski powiedział, że gdyby ktoś w ogóle wątpił w opiekę Bożą nad Polską, powinien sobie przypomnieć choćby pontyfikat Jana Pawła II w tym właśnie czasie. - Jak wyglądałaby agonia komunizmu, gdyby nie Jego pielgrzymki do Polski w roku 1979 i następne? - pytał. Według abp. Gocłowskiego, Kościół przez cały czas komunizmu nie podejmował działalności politycznej, ale bronił suwerenności państwa i narodu, zaś stan wojenny był zamachem na własny naród i to zamachem krwawym. W przekonaniu metropolity, był to także desperacki krok służący obronie rozpadającego się systemu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.