W Ameryce trwa batalia o zachowanie religijnego charakteru Świąt Bożego Narodzenia. Kościół katolicki i jego liczne organizacje przeciwstawiając się komercjalizacji Świąt nieustannie przypominają ich prawdziwe znaczenie. Nawołują także do przeżywania Adwentu jako czasu przygotowania, a nie świętowania.
Podobnie jak w roku 2005, także i obecnie Kościół amerykański w USA oraz liczne organizacje katolickie walczą o „zachowanie Jezusa w Bożym Narodzeniu”. Choć brzmi to paradoksalnie, dla wielu w Stanach Zjednoczonych Boże Narodzenie to jedynie czas rozjaśnionych tysiącami światełek, skądinąd bajkowo wyglądających ulic i uliczek, i oczywiście szaleństwo zakupów. Prezent musi dostać każdy: bliski przyjaciel, mąż, żona, ale także listonosz i pracownik wywożący śmieci. Pytanie: „Czy jesteś już przygotowany na Święta”, które Amerykanie tak często w tym okresie sobie zadają, tak naprawdę oznacza: „Czy skończyłeś już zakupy przedświąteczne?”. Dużym sukcesem walki o Boże Narodzenie jest zezwolenie na składanie życzeń „Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia”, jakie kierownictwo sieci supermarketu Wal-Mart i eleganckich sklepów Macy’s wydało w tym roku swoim pracownikom. Dotąd klientom życzono po prostu „Szczęśliwych Świąt”. Komentatorzy twierdzą, że stało się tak dzięki bojkotowi zakupów przedświątecznych, jaki w tych sklepach w 2005 r., zorganizowały organizacje chrześcijańskie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.