Rafał Majka (Saxo-Tinkoff) zdobył żółtą koszulkę lidera 70. Tour de Pologne. Drugi, królewski etap wyścigu, z metą na słynnej przełęczy Pordoi w Dolomitach, wygrał Francuz Christophe Riblon (AG2R), a polski kolarz zajął piąte miejsce.
Majka ukończył etap w niewielkiej grupce pościgowej, tracąc do samotnie finiszującego Riblona 1.35 min. To wystarczyło, aby objąć prowadzenie w wyścigu. W klasyfikacji generalnej kolarz z podkrakowskich Zegartowic wyprzedza o cztery sekundy Kolumbijczyka Sergio Henao oraz o sześć sekund Riblona.
Etap wprowadził dalszą selekcję w grupie kandydatów do zwycięstwa do wyścigu. Z piętnastu po sobotniej rywalizacji do Madonna di Campiglio pozostało praktycznie jedenastu. Otwierający drugą dziesiątkę słynny Włoch Ivan Basso traci do Majki tylko 20 sekund. Odpadli m.in. groźny Kolumbijczyk Darwin Atapuma oraz dotychczasowy lider Włoch Diego Ulissi.
Potwierdziły się przypuszczenia, że daleki od formy jest triumfator Giro d'Italia Vincenzo Nibali. W sobotę Włoch stracił do najlepszych ponad dziewięć minut, a w niedzielę - blisko 24 minuty. Nie zachwycił także sir Bradley Wiggins. Zwycięzca ubiegłorocznego Tour de France, który startuje w swoim pierwszym wyścigu po kilkumiesięcznej przerwie, był na Passo Pordoi 53., ze stratą ponad 15 minut do Riblona. Brytyjczyk zapowiedział, że nie wystartuje w sierpniu we Vuelta a Espana, ale z Tour de Pologne na razie się nie wycofał.
Niedzielny etap w pełni zasługiwał na miano królewskiego. Liczył 206,5 km i prowadził m.in. przez Val di Fiemme, gdzie w tym roku odbyły się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, oraz przez położoną powyżej 2 tys. metrów, ale nieco niższą niż Passo Pordoi przełęcz Pampeago. Meta znajdowała się na "dachu wyścigu", czyli na najwyższym punkcie całej trasy, na wysokości 2239 metrów n.p.m. W maju, gdy rozgrywane jest Giro d'Italia, na Pordoi często leży śnieg.
Od pierwszych kilometrów widoczni byli Polacy. Około 20. kilometra uformowała się 16-osobowa ucieczka, w której znaleźli się Bartosz Huzarski, Tomasz Marczyński i Maciej Paterski, a także Nibali, próbujący zrehabilitować się za słaby występ poprzedniego dnia. Huzarski wygrał dwie lotne premie - w Val di Non (40 km) i Cavalese (120 km), co pozwoliło mu utrzymać czerwoną koszulkę najaktywniejszego. Stracił natomiast różowy trykot najlepszego "górala" na rzecz Austriaka Thomasa Rohreggera.
Z czasem czołowa grupa topniała. W końcówce na czele pozostali tylko Rohregger i Riblon. Francuz skutecznie zaatakował i na odcinku niecałych trzech kilometrów do mety wypracował sobie minutę przewagi nad Austriakiem. 18 lipca Riblon w podobnym stylu wygrał jeden z najtrudniejszych etapów Tour de France na Alpe d'Huez.
Trzeci na przełęcz Pordoi wjechał kolejny Austriak uczestniczący w ucieczce Georg Preidler. Zachował kilkanaście sekund przewagi nad grupką pościgową, którą przyprowadzili Henao i Majka.
Oprócz Majki na Pordoi dobrze zaprezentował się Paweł Cieślik z reprezentacji Polski, który wyprzedził wielu renomowanych zawodników, zajmując 24. miejsce z czterominutową stratą. Półtorej minuty po nim przyjechali do mety Marczyński i Paterski, sklasyfikowani na 28. i 29. pozycji.
Majka, siódmy kolarz tegorocznego Giro d'Italia, jest drugim Polakiem, który założył żółtą koszulkę lidera Tour de Pologne od czasu, gdy w 2005 roku wyścig uzyskał najwyższą kategorię UCI, wchodząc do cyklu ProTour (obecnie World Tour). W ubiegłym roku zdobył ją, ale tylko na dwa dni, Michał Kwiatkowski.
W poniedziałek dzień przerwy w wyścigu, który kolarze wykorzystają na podróż z Werony do Krakowa trzema wyczarterowanymi samolotami. We wtorek trzeci etap, spod Wawelu do Rzeszowa (226 km).
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.