PO wydała krocie na zabezpieczenie trwających właśnie wyborów na szefa partii. Mimo to, dziennikarzowi "Rzeczpospolitej" nie sprawiło trudu zdobycie karty uprawniającej do głosowania.
I oddał też ważny głos w trwających tylko sześć dni wyborach w internecie. Elektroniczne głosowanie kończy się już jutro, bo PO boi się ataku hakerów.
Okazało się jednak, że ani internetowi przestępcy, ani podrabiane materiały wyborcze nie są największym zagrożeniem dla wiarygodności wyborów. Jest nim drugi obieg kart do głosowania.
A jak podkreśla "Rz", z uwagi na to, że to pierwsze na taką skalę głosowanie partyjne w Polsce, Platforma robi wszystko, aby uniknąć wpadek, a co za tym idzie - kompromitacji.
Partnerem w przygotowaniu wyborów jest firma TNS Polska, odpowiadająca za drukowanie i zabezpieczenie materiałów wyborczych, a także zarządzanie internetową witryną do głosowania. Ze względów bezpieczeństwa partia drukowała materiały wyborcze w 4 różnych drukarniach - wylicza gazeta.
"Rz" zdradza, że dziennikarz zagłosował w sieci na Donalda Tuska, a korespondencyjnie na Jarosława Gowina, by nie zmieniać ostatecznego wyniku elekcji.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.