Letnie miesiące to dla sadowników i ogrodników z okolic Sandomierza czas wytężonej pracy oraz żniw. Nie zawsze jednak urodzaj wiąże się dla nich z dobrym zyskiem i brakiem kłopotów.
Tegoroczna wiosna sprzyjała i sady pięknie zakwitły. Delikatne morele obficie zaowocowały, jednak intensywne deszcze w ostatnich tygodniach doprowadziły do tego, że na owocach pojawił się parch i idą na drugą klasę. Cena spadła do 1 lub 2 zł za kilogram. Nie opłaca się ich nawet zrywać. Zostaną pod drzewami jako nawóz – z nutą goryczy opowiada Stanisław Jary, sadownik spod Sandomierza. Podobne zamartwienia mają także ogrodnicy, którzy jeszcze kilka tygodni temu walczyli o uprawy kapusty i kalafiora, by nie pogniły na polach, a dziś żalą się na niską cenę, bo nastąpił swoisty wysyp i trudno znaleźć nabywcę na duże ilości produktu. – Warzywa to kruchy towar, ich nie można przechować jak owoców. Muszą trafić bezpośrednio do konsumpcji albo do przerobu na mrożonki. Jeśli ich w ciągu kilku dni nie sprzedamy, nadadzą się tylko do wyrzucenia – żali się pan Krzysztof, próbujący sprzedać całą masę świeżej kapusty.
Pora pomidora
– Czasem bywa tak, że zainwestujemy w daną uprawę, zapowiadają się dobry plon i obfite zbiory, a potem wystarczy, że nadejdą wiosenny przymrozek czy letnia gradowa burza, i wszystko na nic, zostajemy z pustymi rękami – opowiada Hubert Winiarczyk z Chobrzan.
Mimo tych wielu niepewności dla większości okolicznych mieszkańców rolnictwo to główne źródło utrzymania. Obecnie na podsandomierskich polach trwają intensywne prace. W sadach i w warzywnych uprawach rozpoczęły się już pierwsze zbiory, które zapowiadają się całkiem obiecująco. – W tej pracy nie ma limitu godzin. Prawie każdego dnia trzeba doglądać, jeśli chce się mieć dobry zbiór – tłumaczy Krzysztof Wnuk, oprowadzając po swojej uprawie. Całe pole wygląda jak pomidorowy las. W równych rzędach posadzono prawie 12 tys. sadzonek, przy każdej drewniany palik podtrzymuje uginającą się pod ciężarem owoców roślinę.
– Przy pomidorach praca zaczyna się już w połowie marca, kiedy wysiewa się nasiona. Potem pakujemy je do pojedynczych inspektów i tak rosną w szklarniach do połowy maja, kiedy trafiają do gruntu. I tu zaczyna się żmudna praca pielęgnacyjna. Aby dobrze poprowadzić taką uprawę, konieczna jest praca kilku osób, a pieniądze, jakie trzeba zainwestować przy hektarowej uprawie, to więcej niż 50 tys. złotych – wylicza ogrodnik. Pierwsze owoce będzie można sprzedać dopiero w sierpniu. Na razie są jeszcze zielone. – Teoretycznie powinniśmy zebrać do 80 ton pomidorów. Ile zarobimy? To zależy od ceny. Granica opłacalności to 1,5 zł za kilogram. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej – dodaje pan Krzysztof.
Fortele na morele
W chobrzańskich sadach trwa na dobre zbiór wiśni. Dojrzałe owoce aż przyginają delikatne gałęzie ku ziemi. – Jak na razie, nie możemy narzekać na tegoroczny urodzaj. Owoców jest dużo, problem jest z cenami – na pobliskich giełdach czy w skupach na chwilę obecną nie zachwycają. Żeby uzyskać lepszą cenę, trzeba wyjechać z towarem w dalsze rejony – wyjaśnia Hubert Winiarczyk. Jak widać, nie zawsze dobry urodzaj wiąże się z większym zyskiem rolników. Obfite zbiory równoznaczne są z większą podażą i zazwyczaj niższymi cenami. W tym roku zaskoczyły zbiory moreli. Było jej naprawdę dużo, ale owoce uszkodziły ulewy, więc nie znajdowały nabywcy. Na sandomierskiej giełdzie można było kupić duże ilości bardzo tanio. Podobne sytuacje zdarzają się częściej przy uprawie popularnych warzyw. – Jeśli nie pojawią się hurtownicy i kupcy z Ukrainy czy Białorusi, trudno jest sprzedać więcej kapusty czy kalafiora, a przecież większość z nas obsadza duże areały, aby uprawa była opłacalna – podkreśla pani Janina z Dwikóz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.