- Trzeba zmienić nastawienie do osób chorych psychicznie i samych chorób, ciągle budzących strach - mówili 16 kwietnia w Lublinie uczestnicy interdyscyplinarnej sesji bioetycznej o depresji. Spotkanie z udziałem psychologów, psychoterapeutów i etyków zorganizowali pracownicy Katedry Teologii Życia Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Zwrócił uwagę na rolę poczucia winy. - We właściwych ramach jest to doświadczenie pozytywne, ale może mieć charakter neurotyczny i destrukcyjny, dlatego bardzo ważna jest umiejętność rozróżnienia tego, co jest normalnym doświadczeniem poczucia winy, a co patologią - mówił. Podkreślił, że naganne moralnie byłoby i zaniechanie leczenia człowieka chorego, u którego nadmiar lub niedobór poczucia winy byłyby już związane z chorobą, i leczenie zdrowego, przeżywającego doświadczenie moralne. Dlatego, jak mówił, i spowiednik, i psycholog powinni znać i rozróżniać pozytywne i patologiczne aspekty poczucia winy, tak by spowiednik wiedział, kiedy musi odesłać do psychologa, a psycholog - kiedy do spowiednika lub w przypadku osoby niewierzącej do powiernika. - Ludzie zachowują się tak, jakby choroba psychiczna była zaraźliwa i uciekają, ale od samej choroby uciec nie są w stanie. Tempo życia, brak odpoczynku i umiejętności odpoczywania, spłycenie relacji, osamotnienie - to przyczynia się do wzrostu liczby osób wymagających opieki psychicznej. W tym sensie choroby są zaraźliwe - stwierdził bioetyk dr Piotr Kieniewicz MIC. Zauważył, że diagnoza, że ktoś jest chory psychicznie, niesie ze sobą skutki stygmatyzujące a z chorobami psychicznymi wiąże się kilka mitów. Pierwszy to przekonanie, że choroba psychiczna oznacza automatycznie agresję i przemoc, gdy tymczasem chorzy są tak samo często skłonni do agresji jak zdrowi. Drugi mit mówi, że chorzy psychicznie są biedni i mniej inteligentni, co nie znajduje uzasadnienia w statystykach, inny jeszcze mit to przekonanie, że do choroby prowadzi słabość psychiczna człowieka, to znaczy jego brak woli lub chęci przeciwstawienia się słabości. - Choroba psychiczna jest zmieniającym się procesem, a chory może być zupełnie wyleczony. Leczenie jest skuteczne. Są choroby psychiczne, które są leczone skuteczniej niż choroby ciała - podkreślił ks. Kieniewicz. - Stygmatyzacja przyjmuje niekiedy postać wyroku decydującego o przyszłości człowieka, innym razem osądów moralnych czy wykluczenia. Stygmatyzować się może sam chory lub jego otoczenie. Efekt taki może mieć także nadopiekuńczość, gdy klosz stanie się więzieniem - wymieniał ks. Kieniewicz. Dodał, że skutkiem stygmatyzacji może być "efekt Golema", gdy sam pacjent dąży do spełnienia negatywnych prognoz związanych ze swym stanem. Zdaniem bioetyka stygmatyzację pogłębia niesprawiedliwy obraz szpitali w mediach, gdzie człowiek chory pokazany jest jako zagrożenie dla społeczeństwa a personel jako szarlatani. Także w programach skierowanych dla dzieci utrwalany jest stereotyp osoby chorej jako agresywnej, wzbudzającej lęk, brzydkiej, nie radzącej sobie w życiu. To wpływa na umacnianie osądu o takich osobach i na to, że ich godność nie jest szanowana. - Ta etykieta jest trudna do zmiany, nawet wtedy gdy człowiek jest zdolny do powrotu do życia społecznego, pracy, ta trudność wpływa negatywnie na ich chęć powrotu - podkreślił. - Piętno może być bardziej destrukcyjne niż sama choroba. Piętno rzeczywiste lub lęk przed nim może powstrzymać człowieka przed podjęciem najbardziej oczywistych decyzji, np. o podjęciu leczenia - stwierdził. Zwrócił też uwagę na strukturalny charakter dyskryminacji, czyli instytucjonalne formy pogłębiania tej sytuacji, np. poprzez przeznaczanie niewystarczających środków na leczenie. - Choroba psychiczna może dotknąć każdego i bez terapii może doprowadzić nawet do śmierci. Leczona pozwoli na normalne życie. Istnieją wielkie możliwości terapeutyczne, ale na przeszkodzie może im stanąć napiętnowanie lub lęk przed nim. Od naszego stosunku do chorych psychicznie i chorób może zależeć niejedno ludzkie życie - podkreślił ks. dr Kieniewicz.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.