„Jeśli nie usuniecie krzyży z kościołów to je spalimy" - ta groźba ponawiana jest pod adresem katolików chaldejskich w Bagdadzie.
Zbrojna grupa fundamentalistów islamskich już od dłuższego czasu terroryzuje chrześcijan mieszkających w stolicy Iraku. Tamtejszy biskup pomocniczy Shlemon Warduni przyznał, że z kilku świątyń zdjęto krzyże, by nie prowokować przestępców. Fundamentaliści stawiają też bagdadzkim chrześcijanom ultimatum: albo nawrócą się na islam albo zostaną zabici. Zabraniają im także noszenia krzyżyka na szyi czy jakichkolwiek innych widocznych znaków chrześcijańskich. Wyznawcy Chrystusa żyją tam w ciągłym napięciu i niebezpieczeństwie, niejednokrotnie opuszczając swoje miejsca zamieszkania. Bp Warduni dodał, że Irakijczycy są zmęczeni niekończącym się konfliktem. Zarówno chrześcijanie jak i muzułmanie chcą rychłego pokoju oraz moralnej i materialnej odnowy ich ojczyzny.
Pozostajemy wierni zasadzie, zgodnie z którą granic nie można zmieniać siłą.
" Iran zawsze wspomagał lud Libanu i ruch oporu, i będzie to robić nadal".
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.