"Kościół nigdy nie twierdził, że małżeński akt, w czasie którego nie dochodzi do poczęcia, jest grzechem. Jan Paweł II w swoim nauczaniu wyraźnie mówi, że współżycie małżonków ma podwójny cel: jest wyrazem ich miłości oraz źródłem płodności" - mówi w wywiadzie dla Dziennika jezuita o. Józef Augustyn SJ, redaktor naczelny kwartalnika Życie duchowe.
- Ale jednocześnie ponad 80 procent młodzieży chciałoby mieć udane małżeństwa, miłujące się rodziny, dobrze wychowane dzieci itp. W tym zestawieniu widzimy oczywistą niekonsekwencję. Odrzucanie nauczania Kościoła w sferze seksualnej wynika z braku wiary. Młodzi nie mają gdzie nauczyć się głębokiego życia religijnego. Nasze parafie podtrzymują wiarę ludzi już wierzących, ale mało mają do zaproponowani tym, którzy mają nikłe doświadczenie religijne lub go wcale nie mają. Młodzi nie wiedzą, czym jest Kościół, i dystansują się od jego wymagań. Nie bez znaczenia jest tu także współczesna mentalność, w której seksualność stała się tanim towarem na sprzedaż. Kolejnym powodem bywa też antyreligijność Europy. A tam gdzie zerwie się związki z Bogiem, zostają rozerwane wszystkie związki międzyludzkie. Josef Brodski mówi, że wówczas pojawia się niebezpieczeństwo "wulgarności serca”. W przeszłości nie prowadzono szczegółowych badań socjologicznych i nie wiemy tak naprawdę, jaki był stosunek do etyki seksualnej w przeszłości. - Obecnie jednak z pewnością młodzi żyją bez ślubu o wiele częściej niż dawniej. Czy to nie jest znak odrzucenia zasad Kościoła? - To raczej bierne poddanie się modnemu stylowi życia. Życie bez ślubu jest łatwiejsze, bez odpowiedzialności. Jest to dość powszechne zjawisko, także w rodzinach katolickich. Wielu młodych nie chce się wiązać, bo każde związanie się jest wymagające. - Młodzi nie chcą zawierać małżeństw, a jeśli już to robią, to ich związki szybko się rozpadają. Kościół w ostatnich latach znacznie częściej orzeka, że małżeństwo zostało zawarte w sposób nieważny. Czy w ten sposób nie nagradza braku odpowiedzialności młodych ludzi? - Powody zakwestionowania ważności zawartego związku małżeńskiego bywają różne. Najczęstsze to brak odpowiedniej dojrzałości psychicznej lub też przymus. Sytuacja, w której matka zmusi córkę do ślubu, bo wstydzi się przed opinią publiczną jej ciąży, może być podstawą do uznania nieważności zawartego małżeństwa. Taki fakt trzeba jednak prawnie udowodnić, a to nie jest proste. Zwiększenie przez sądy kościelne liczby orzeczeń w tych sprawach wynika z większej świadomości wiernych, którzy częściej zwracają się z problemem do sądu. Znacznie skrócił się też czas rozpatrywania takich spraw. Uważam, iż należałoby prowadzić głębsze rozeznanie zdatności do małżeństwa. W sytuacjach oczywistych ksiądz proboszcz winien zdobyć się na odwagę odmówienia parze udzielenia ślubu, kiedy dostrzega ich niedojrzałość, czy też mało odpowiedzialne traktowanie sakramentu. Niestety, często rozmowa kapłana z narzeczonymi przed ślubem jest tylko formalnością. Tymczasem jeśli Kościół stawia wysokie wymagania kandydatom do przyjęcia święceń kapłańskich, podobnie powinien stawiać wymagania przed kandydatami do małżeństwa. - Osoby, które po nieudanym pierwszym związku i rozwodzie założą nowe rodziny, w świetle nauczania Kościoła żyją w grzechu. Czy Kościół je odrzuca? - Kościół nikogo nie odrzuca, a szczególnie grzeszników. Oni są w Kościele, choć nie mogą na zwyczajnych warunkach przystępować do Komunii świętej. Kościół jednak traktuje ich jako swoich członków, oferuje im np. specjalne duszpasterstwa. Sam udzielałem wielokrotnie takim osobom rekolekcji ignacjańskich. Na przykładzie związków niesakramentalnych jasno objawia się prawda, iż chrześcijaństwo wymaga najpierw wiary, a wraz z żywą wiarą przychodzi dopiero moralność. Wielu z tych ludzi wraz z pogłębieniem życia duchowego decyduje się na heroiczną postawę: wychowują wspólne dzieci, ale żyją jak brat z siostrą. - Z tego wynika, że Kościół wymaga od osób w związkach niesakramentalnych, aby żyły w czystości. Mają bardziej kochać Boga niż współmałżonka? - Miłość Boga to podstawa każdego związku małżeńskiego. To ona jest źródłem miłości małżeńskiej. Jezus powtarza za Księgą Powtórzonego Prawa: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12, 30). Bóg ponad wszystko inne. Pierwszą zasadą dobrego związku małżeńskiego: "Ona - on nie jest Bogiem”. Drugi człowiek, zgodnie z Księgą Rodzaju, jest "osobową pomocą”, nie celem życia. Krzywdy w małżeństwie zaczynają się wtedy, kiedy człowiek oddaje się człowiekowi tak, jak można się oddać tylko Bogu. - Jan Paweł II stworzył tzw. teologię ciała, czyli drogę, na której człowiek idzie do Boga przez właściwe przeżywanie swojej seksualności. Na czym ona polega? - Jan Paweł II twierdził, że "cywilizacja użycia” traktuje seksualność jako towar konsumpcyjny. Tymczasem w jego nauczaniu akt seksualny ma być symbolem jedności, wyrazem wzajemnego ofiarowania się sobie, najgłębszego wzajemnego poznania, miejscem rodzenia się nowego życia. Właśnie tak realizowana płciowość może być drogą do świętości. Papież przypomina też, że ludzkie ciało jest świątynią Ducha Świętego, ponieważ Boży Syn, zstępując na ziemię, przyjął ludzkie ciało jako własne. To jest właśnie owa teologia ciała. - Czy w historii Kościoła są małżeństwa, które szły taką drogą i zostały wyniesione na ołtarze? - Dotychczas odbyła się tylko jedna wspólna beatyfikacja małżonków - Alojzego i Marii Quattrocchich, Włochów, których Jan Paweł II wyniósł na ołtarze 21 października 2001 roku. Nie jest prawdą, że Kościół nie docenia sakramentu małżeństwa jako drogi do Boga. W Kościele jest bardzo wielu świętych, którzy żyli w małżeństwie i mieli wiele dzieci. Św. Brygida miała ich ośmioro. Drogę do Boga każdy człowiek odbywa sam, umiera też sam i staje przed Bogiem sam, nawet jeśli żyje w doskonałym małżeństwie. Nie ma kolektywnej odpowiedzialności i kolektywnego dążenia do świętości, choć małżonkowie mogą i powinni wspierać się na tej drodze.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.