Nie będzie udziału Polski w interwencji w Syrii; ta kwestia jest już rozstrzygnięta - podkreślił szef MSZ Radosław Sikorski pytany, czy Polska rozważyłaby taką decyzję na prośbę prezydenta USA Baracka Obamy. Minister podkreślił, że stanowisko Polski jest wyważone.
"Ta kwestia jest już rozstrzygnięta" - powiedział Sikorski w piątek w radiowej Jedynce pytany, jaka byłaby reakcja Polski, gdyby prezydent Obama osobiście poprosił Polskę o pomoc. Na pytanie, czy nie będzie udziału Polski w interwencji szef MSZ odpowiedział: "Nie będzie".
Sikorski podkreślił też, że Polska w sprawie Syrii zajmuje wyważone stanowisko. "To co nas niepokoi, to to, że skutki tej interwencji mogą być wielorakie. Mogą być pozytywne, ale mogą być także negatywne" - zaznaczył minister.
"Dlatego uważam, że Polska w tej sprawie zajmuje wyważone stanowisko - solidarność z ofiarami, ale też obawy co do skutków dla chociażby mniejszości chrześcijańskiej w Syrii, ale nie tylko, w ogóle dla Syrii i dla równowagi w regionie" - dodał.
Pytany, czy Barackowi Obamie uda się przekonać amerykański Kongres do interwencji w Syrii Sikorski odpowiedział, że słyszy w tej sprawie różne zdania.
Jak zaznaczył, jest to "kwestia (...) wydarzeń w Syrii, ale także wiarygodności Stanów Zjednoczonych, na co Amerykanie, Kongres są uczuleni."
Zdaniem Sikorskiego amerykański prezydent słusznie zwrócił się o ten mandat, bo sytuacja w Syrii "nie jest czarno-biała" i ma "różne odcienie szarości". "Z tą sytuacją są związane olbrzymie ryzyka" - zauważył.
Barack Obama zdecydował o uderzeniu militarnym w cele syryjskiego reżimu w reakcji na atak chemiczny z 21 sierpnia na przedmieściu Damaszku. Jednocześnie poinformował, że będzie zabiegał o autoryzację Kongresu USA dla tej operacji. Podkreślił jednocześnie, że szanuje poglądy tych, którzy nawołują do ostrożności w kwestii Syrii, ale - jak dodał - USA nie mogą przymknąć oczu na to, co stało się w Damaszku.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.