Turcja ma nowy wielki konflikt - prezydent i premier poparli wykreślenie z konstytucji zakazu noszenia chust na uniwersytetach państwowych - podała Gazeta Wyborcza.
Jeśli musiałbym wybierać między mułłami a generałami - mówił mi Orhan Pamuk, zanim jeszcze dostał Nobla - wybrałbym tych ostatnich. To zdumiewające stwierdzenie - generałowie czterokrotnie w minionym półwieczu robili zamachy stanu, zaś Pamuk jest znanym obrońcą praw człowieka - pozwala zrozumieć dramatyczność konfliktu dzielącego Turków. Z jednej strony jest konserwatywna nowa klasa średnia. Z drugiej - tradycyjne świeckie elity i głęboko antyreligijna armia. Konserwatyści, w których domach większość kobiet nosi chustę, ponownie poparli w ostatnich wyborach umiarkowanie islamską AKP - dając jej niemal 50 proc. głosów. Tradycyjne elity świeckiego państwa okopały się na swoich pozycjach: tureckie prawo zakazuje noszenia chust w urzędach publicznych. Konflikt wybuchł z całą ostrością, gdy wczoraj prezydent i premier - obaj z AKP - poparli projekt zmiany konstytucji i zapowiedzieli zniesienie zakazu noszenia chust na uniwersytetach państwowych. Konferencja rektorów oraz świecka opozycja natychmiast potępiły ten pomysł i zapowiedziały walkę w obronie konstytucji. Mogą liczyć na miliony tych Turków, którzy islamizmu boją się jak ognia. Sprawa chusty stała się dla obu stron papierkiem lakmusowym. Islam nakazuje kobietom zakrywać włosy (czyni tak 48 proc. Turczynek), ale pozostawia im w tym dużą dowolność - od zwykłej chusteczki zasłaniającej część głowy po pokrywającą szczelnie całe ciało burkę, w Turcji niemal nieznaną. Premier Erdogan wprawdzie zapowiedział, że burka zostanie w nowej konstytucji zakazana, lecz dla obrońców świeckości nawet chusteczka to nieznośny symbol islamistycznej groźby. Obrońcy świeckości powołują się na Kemala Atatürka, twórcę nowoczesnej Turcji, który wprowadził ustawodawstwo zakazujące wszelkiego stroju religijnego w miejscach publicznych. Tyle tylko że przestrzegano go dość niekonsekwentnie - Atatürk wiedział, że w muzułmańskiej Turcji rygoryzm w tej kwestii grozi buntem. Jego żona Latife apelowała wprawdzie do Turczynek, by zrzuciły hidżab, lecz na niektórych zdjęciach występuje obok męża w chuście. Dziś pani Hayrunisa Gul, żona prezydenta, nie mogła pojawić się na zaprzysiężeniu męża, bo jej chusta jest zakazana. Ten zakaz jednak to spuścizna nie Atatürka, lecz generałów, którzy po zamachu stanu w 1980 r. pozostawili dość antydemokratyczną konstytucję nie tylko zakazującą chust, lecz także gwarantującą wojsku uprzywilejowaną pozycję w państwie. Broniąc jej, antyislamscy liberałowie bronią także spuścizny dyktatury i całkiem narażają się na zarzut, że wolą - jak Pamuk - generałów od mułłów, a odgórny zamordyzm od woli ludu.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.