Religią jest sprawą osobistą, ale nie prywatną - mówi metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz w rozmowie z Pawłem Zuchniewiczem. Wywiad z arcybiskupem Nyczem w przeddzień dnia papieskiego, w sobotę 13. Października nadało warszawskie Radio Józef w audycji „Kościół i świat".
- Niedawno przeczytałem opinię internauty, który nazwał Księdza Arcybiskupa jednym z „ludzi Wojtyły”, albo wojtylistą. Czy Ksiądz zgodziłby się z ta kim określeniem? - Nie chciałbym wchodzić w rolę kopii Wojtyły, bo to jest niemożliwe. Natomiast jestem przekonany, że chciałbym robić to, czego on mnie uczył, ponieważ zgadzam się i z jego metodami duszpasterskimi i ze sposobem odnoszenia się do człowieka. Im bardziej oddalamy się od tego pontyfikatu, tym bardziej widzimy Papieża z pewnego dystansu i dokonujemy pewnej syntezy. Można być „wojtylistą”, jak to nazwał internauta, to znaczy można przybliżać pontyfikat Jana Pawła II nie tyle ze względu na niego samego, ale dlatego, że pokazany przez niego sposób głoszenia Ewangelii i użyczania swojego głosu i swojej osoby Panu Jezusowi jest godny i wart naśladowania. - Chciałby Ksiądz Biskup zwrócić uwagę na jakiś szczególny wątek w tej papieskiej inspiracji? - Nie tak dawno, podczas spotkania z dziekanami archidiecezji warszawskiej słuchaliśmy referatu ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, który mówił o tym jak być uczniem Chrystusa. Swoją wypowiedź przygotował na podstawie Biblii oraz dwóch książek – „Przekroczyć próg nadziei” (rozmowa Vittorio Messoriego z Janem Pawłem II) i „Jezus z Nazaretu” Benedykta XVI. Ks. Chrostowski wspominał na przykład o pielgrzymce Papieża do Polski w roku 1991, kiedy Ojciec Święty mówił o przykazaniach. Ta pielgrzymka została dopełniona dość mocnymi słowami na temat sumienia w Skoczowie w roku 1995. Jan Paweł II zauważył, że w dwa lata po odzyskaniu niepodległości pewne siły oświeceniowe nie bardzo przyjmowały jego naukę. Czułem się – mówi Jan Paweł II – jak persona non grata. Cała ta atmosfera brała się z dyskusji na temat religii pojmowanej jako sprawa prywatna człowieka. Jeśli pomyślimy teraz o czasach nam współczesnych, to możemy się zastanowić, czy to sprywatyzowanie religii znane z czasów komunizmu przychodzi tylko z zewnątrz, czy też nie jest też obecne we wnętrzu chrześcijanina. Po co się borykać z tym światem – myślą niektórzy, lepiej się zamknąć w ciepłej grupie modlitewnej. Otóż Papież bardzo wyraźnie rozróżniał religię pojmowaną jako sprawę osobistą i religią rozumianą jako sprawę prywatną. - Czy chrześcijanin może czuć się dzisiaj persona non grata?
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.