Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu chce wzbogacić swoje zbiory o średniowieczne eksponaty wystawiane do tej pory w Muzeum Historii Miasta Poznania. Ich właściciel - Instytut Archeologii i Etnologii PAN - uznał, że arcybiskupowi Stanisławowi Gądeckiemu nie wypada odmówić - doniosła Gazeta Wyborcza.
Żeby zadowolić oba muzea, powstaną kopie. - Arcybiskup Gądecki przysłał do mnie list z prośbą o przeniesienie naszego depozytu z Ratusza do Muzeum Archidiecezjalnego - mówi profesor Michał Kobusiewicz z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Poznaniu. - Uznaliśmy, że to dobry pomysł, znajdą się tam wśród innych, nie mniej znakomitych obiektów. Nieoficjalnie mówi się, że archeolodzy ulegli prośbie, bo często kopią na kościelnych gruntach i utrzymanie dobrych stosunków z hierarchą Kościoła leży w ich interesie. W dodatku poznańskie Muzeum Archidiecezjalne uchodzi obok Muzeum Diecezjalnego w Pelplinie za najlepsze tego typu w kraju. Ma cenne zabytki sztuki średniowiecznej (najstarsze z początku XIV w.) i wspaniały skarbiec z arcydziełami sztuki złotniczej. We wrześniu Muzeum Archidiecezjalne przeprowadziło się do odremontowanego gmachu dawnej Akademii Lubrańskiego na Ostrowie Tumskim. Remont kosztował 7 mln złotych (w tym ok. 5 mln zł z funduszy Unii Europejskiej). W nowej siedzibie pokazano także eksponaty, które do tej pory były ukryte w magazynach. W Muzeum Narodowym przyznają, że zbiory na Ostrowie Tumskim są imponujące, choć nikt nie przypuszczał, że tak szybko przyjdzie wzbogacić je o obiekty, które do tej pory cieszyły oczy zwiedzających Muzeum Historii Miasta Poznania w Ratuszu (oddziale Muzeum Narodowego w Poznaniu). O jakich eksponatach myśli Kościół? Chodzi o około 30 obiektów pochodzących z okresu od XII do XIV wieku, czyli wcześniejszych od tych, które są w zbiorach kościelnych - głównie o tzw. zespoły grobowe (kielich, pastorał, pierścień, patena). W całym kraju takich przedmiotów nie zachowało się wiele: cenniejsze są tylko w wawelskim Skarbcu. Chlubą muzeum w Ratuszu jest unikatowe pióro pastorału z Limonges (połowa XIII w.) z grobu biskupiego w Katedrze Poznańskiej. - To nasz najcenniejszy eksponat - nie kryje żalu Adam Soćko, zastępca dyrektora ds. naukowych w Muzeum Narodowym w Poznaniu. - Instynkt muzealnika sprawia, że bardzo ciężko rozstać się z każdym przedmiotem. Z drugiej strony rozumiem, że w nowych przestrzeniach Muzeum Archidiecezjalnego aż prosi się o uzupełnienie dotychczasowej wspaniałej kolekcji, szczególnie sztuki złotniczej. I dodaje: - Szanujemy decyzję właściciela, ale nie chcemy zubożać kolekcji w Ratuszu. Kilka dni temu w muzeum odbyło się spotkanie przedstawicieli Muzeum Narodowego, Archidiecezjalnego i Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. - Muzeum zleci zrobienie kopii, a kiedy będą gotowe, zaczniemy się wymieniać oryginałami i kopiami - zdradza Adam Soćko. - W efekcie każde muzeum będzie miało część oryginałów i część kopii, ale obie kolekcje będą kompletne. - Wszędzie na świecie spotkamy kopie słynnych dzieł sztuki - mówi ks. Marian Lewandowski, dyrektor Muzeum Archidiecezjalnego, któremu spodobał się pomysł Soćki. - Czasem to jedyny sposób, żeby zetknąć się z arcydziełem. Kopie ma wykonać Muzeum Archeologiczne w Warszawie. Będą z żywic epoksydowych, pokryte materiałami imitującymi oryginał (srebro, złoto). - Szacujemy, że ich wykonanie będzie kosztować 40 do 60 tys. złotych - mówi Soćko i dodaje: - Muzeum Narodowe chce wyłożyć całą sumę i zostać właścicielem kopii. Można na nich przeprowadzać zajęcia edukacyjne, bo w przeciwieństwie do oryginałów można je dotykać. Mogą też być częściej pożyczane, podczas gdy oryginały wypożycza się niezmiernie rzadko. Kiedy muzeum w Ratuszu rozstanie się z częścią swoich zbiorów, jeszcze nie wiadomo. - Kilka dni temu wysłaliśmy wszystkie potrzebne dokumenty do Warszawy, czekamy na odpowiedź. A praca nad kopiami może zająć od roku do dwóch lat - przewiduje Soćko.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.