Nie tylko można i należy uczynić wszystko, aby nie dopuścić do "wojny cywilizacji", ale trzeba udowodnić, że rośniemy i dojrzewamy "w konfrontacji z innymi" - uważa kard Carlo Maria Martini. Emerytowany arcybiskup Mediolanu opublikował artykuł na temat imigracji we Włoszech, który ukazał się w niedzielnym wydaniu włoskiego dziennika przemysłowców "Il Sole-24 Ore".
Nawiązując do zbioru wypowiedzi dwunastu cudzoziemców, którzy z różnym szczęściem próbowali się osiedlić we Włoszech emerytowany arcybiskup Mediolanu przypomina o obowiązku bezinteresownej miłości bliźniego, która powinna cechować także nasz stosunek do obcych, o czym mówił Jezus m. in. w Kazaniu na Górze, "a co wszyscy mogą zrozumieć i wykorzystać". Zasadnicze znaczenie, według kardynała, ma i tutaj, aby "nie osądzać i nie potępiać a priori, lecz wysłuchać z sympatią i starać się zrozumieć innego". Artykuł kardynała Martiniego jest głosem w dyskusji na temat rzekomego rasizmu wśród Włochów, jaki miał się ujawnił po tym, gdy Rumun narodowości romskiej zamordował w bestialski sposób mieszkankę Rzymu. Rząd wydał natychmiast dekret, zezwalający na wydalanie obywateli krajów UE, stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Jednocześnie podniosły się głosy, nawołujące do wydalenia wszystkich Rumunów i zamknięcia dla nich granic Włoch przez kilka najbliższych lat. W stolicy doszło do przypadku pobicia Romów przez kilku włoskich neofaszystów. Na tym tle doszło do krótkiego napięcia między Rzymem i Bukaresztem.
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.