Pięciu opozycjonistów kubańskich zostało zatrzymanych wewnątrz katolickiego kościoła p.w. św. Teresy w Santiago - donosi Reuters. Funkcjonariusze policji ubrani po cywilnemu wtargnęli siłą do świątyni w chwili, gdy wierni czekali na rozpoczęcie Mszy św.
Tajniacy wyłamali drzwi, pobili kilku parafian i użyli gazu łzawiącego. W sumie w świątyni znajdowało się kilkudziesięciu dysydentów. Pięciu z nich skuto kajdankami i wyprowadzano. Opozycjoniści manifestowali wcześniej na ulicy w obronie zatrzymanego działacza. W kościele znaleźli schronienie. Zdarzenie, do którego doszło we wtorek wieczorem opisuje ks. Jose Conrado Rodriguez z miejscowej parafii, który w chwili incydentu przebierał się do nabożeństwa w zakrystii. "Usłyszałem krzyki. Myślałem, że to pożar. Powiedziałem policjantom, że zachowują się, jak barbarzyńcy" - powiedział. Obserwatorzy oceniają, że zajście może popsuć poprawiając się od pewnego czasu relacje między Kościołem katolickim a władzami komunistycznymi.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.