Jezuici w Zakopanem na Górce prowadzą nietypową akcję duszpasterską polegającą na przyjmowaniu ślubowań abstynencji od alkoholu, ale też od innych uzależnień. Jedynie w 2007 roku takie ślubowania złożyło ponad 3,5 tys. osób.
To taka pozytywna historia. Ale teraz całkiem negatywny obrazek. Kiedy były dyspensy, przyszedł pan, który chciał dyspensę na 24 godziny. Ja naturalnie się na to nie zgodziłem i powiedziałem: proszę podać datę. – Nie, ja chcę na 24 godziny. – Takiej dyspensy pan nie dostanie, proszę podać datę. Nie dostał tej dyspensy, a potem się dowiedziałem, co to znaczy dyspensa na 24 godziny. To znaczy, że przez cały miesiąc codziennie przez 45 minut może pić. Za tę pomysłowość nagrodę Nobla można by dać. Różne dziwne rzeczy się zdarzają. Bardzo wielu ślubuje na rok i wytrzymuje, ale jak się kończy okres ślubowania, zaczynają znosić do domu pełne butelki. Ostatnią noc nie kładą się spać, tylko czekają do północy. I kiedy zegar wybije północ, otwierają butelki, przez cztery dni piją i jak wytrzeźwieją, przychodzą znowu ślubować na rok. Kiedyś rozmawiałem z jednym takim człowiekiem i mówię: „Dlaczego Pan nie przyjdzie wcześniej?” On z góry mi odpowiada: „Proszę księdza, dla mnie Górka jest ratunkiem. Gdyby nie Górka, to moja rodzina by się rozpadła. Ja bym nie miał domu, samochodu, traktora. Ja to wszystko mam dzięki Górce”. No, ale te cztery dni „składa diabłu w ofierze”. Jedna z osób mówiła, że przyszła ślubować, bo taki wymóg dał pracodawca. Zdarza się tak? O. J. Możdrzeń SJ: Tak. Wiele razy np. przyjeżdżała pewna pani prowadząca firmę transportową. Ta pani nie przyjmuje nikogo do pracy, jeśli nie złoży ślubowania trzeźwości. I jak przychodzą ślubować, to proszą o dwa obrazki: jeden dla siebie, a drugi – dla szefowej. Wielokrotnie ona sama przyjeżdżała razem ze swymi pracownikami i była świadkiem, że każdy ślubował. W dokumentach dotyczących pracowników ma też ich obrazki z każdego roku. Ten jeden przypadek jest absolutnie pewny. Czy są inne, nie wiem. Czy ma Ojciec satysfakcję z takiej pracy? Przecież nieraz są to godziny oczekiwania od rana do późnego popołudnia... O. J. Możdrzeń SJ: To zależy, co kogo cieszy. Mnie zawsze cieszy, jak komuś się udaje coś dobrego. A co do oczekiwania – to jest ono dosyć łatwe. Na furcie jest tabliczka z informacją. który ksiądz ma dyżur. Jest podany numer telefonu. Można zatem być w pokoju i przyjść na zawołanie. Bywają jednak czasem takie dni, kiedy się nie da w ogóle wyjść z pokoju ślubowań. W tym roku było jednego dnia ponad 40 ślubujących. Ale bywa też tak, że przychodzi tylko pięciu czy sześciu. Czy robił Ojciec podsumowanie, ile osób obejmuje już kartoteka? O. J. Możdrzeń SJ: Tak. Mogę powiedzieć, jak wyglądała liczba ślubowań w poszczególnych latach. I tak w 1971 r. ślubowało pięciu, w 1972 r. – sześciu, w 1973 r. – ośmiu. Potem np. w 1977 r. było 89 ślubowań, w 1978 r. – 189, w 1979 r. – 311. Potem przez lata ta liczba się stopniowo zwiększała i w 2000 r. przyszło 2229 osób. Trzy tysiące zostały przekroczone w 2006 r. Rozm. J. Polak SJ
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.