Jezuici w Zakopanem na Górce prowadzą nietypową akcję duszpasterską polegającą na przyjmowaniu ślubowań abstynencji od alkoholu, ale też od innych uzależnień. Jedynie w 2007 roku takie ślubowania złożyło ponad 3,5 tys. osób.
Duszpasterstwo prowadzone jest od 36 lat. Niejedną rodzinę uchroniło od rozpadu, wiele osób od zgubnych skutków nałogu. "Bogu dzięki za ambicję góralską" - mówi przyjmujący ślubowania na Górce o. Józef Możdrzeń SJ. O. J. Możdrzeń SJ: Do kościoła w 1971 r. przyszła para małżeńska, młodzi górale. Szukali księdza. Wówczas o. Wojciech Krupa SJ otworzył drzwi. Żona mówi o swojej tragedii, że jest dopiero kilka dni po ślubie, a mąż już do domu nie wraca. Zaczęła się rozmowa. O. Krupa namówił mężczyznę, żeby przez jakiś czas nie wziął do ust alkoholu. I jemu się to udało. Po jakimś czasie przyszedł i powiedział, że chciałby ślubować. Ojciec Wojciech się przeraził i mówi: „Ślubować – to nie, bo jak ja przyjmę od ciebie ślubowanie, a ty je złamiesz, to ja będę uczestnikiem twojego grzechu”. Argumentacja mężczyzny była następująca: „Jeżeli ja księdzu przyrzekłem i wytrzymałem, to jak samemu Bogu przyrzeknę, tym bardziej wytrzymam”. O. Krupa zgodził się zatem na jego ślubowanie. Naturalnie, sprawdzałem to od początku książki i doliczyłem się 38 ślubowań tamtego człowieka. Przychodzili tutaj tacy, którzy nie wytrzymywali i byli bardzo skruszeni, ale ich serdeczny ból był wynikiem tego, że złamali góralskie słowo. Ale Bogu dzięki za taką ambicję góralską! Kto przychodzi najczęściej? Ludzie uzależnieni? O. J. Możdrzeń SJ: Bałbym się tak powiedzieć, ale prawdopodobnie tak. Bo bardzo wielu przychodzi dlatego, żeby ratować pieniądze i mówią wprost: proszę księdza, ja nic nie zarobię, codziennie zrzutki i zrzutki, a tak – pokażę obrazek i mam święty spokój. Przedtem, jak ktoś przyszedł prosić o dyspensę, to zawsze dostawał, ale Bogu dzięki, od 2004 roku jest absolutny zakaz dyspensy. Myślę, że chwalą to sobie nawet alkoholicy. Nadużycia polegały bowiem na tym, że jak ktoś miał dyspensę, to mógł wypić jeden czy dwa kieliszki, a jak wypił pięć, to jaka to dyspensa? Przecież nie ma dyspensy od grzechu. Więc teraz jest z tym spokój, a od czasu kiedy nie ma dyspens, wcale nie zmalała liczba ślubowań. Ciągle wzrasta. Opiszmy jak to się dzieje. Na czym polega wasza praca? O. J. Możdrzeń SJ: Ja mogę powiedzieć, jak sam to robię, bo myślę, że każdy robi troszeczkę inaczej. Ja po prostu zapisuję do książki imię, nazwisko, dokładną datę urodzenia i adres ślubującego. Potem wpisuję datę, kiedy to ślubowanie się odbywa, który raz już ślubuje i na jaki okres. Wpisujemy jeszcze w odpowiedniej rubryce czy jest kawalerem, czy żonatym, czy i ile ma dzieci, jaki zawód, oraz od czego ślubuje. Na początku było tylko od alkoholu, bo górale sami to wymyślili. W tej chwili większość ślubuje od alkoholu, bardzo dużo od papierosów, od hazardu, od narkotyków, ale są też tacy, którzy ślubują od herbaty nawet, bo stali się już niewolnikami mocnych herbat. Jakie kto ma zniewolenia, to się ratuje i przychodzi. Zasadniczo są to alkohol, nikotyna, hazard, narkotyki. Przychodzi moment ślubowania. Jak to się odbywa? Jest jakaś formuła? O. J. Możdrzeń SJ: Formułka jest wydrukowana na obrazku: imię i nazwisko, ślubuję pod przysięgą Panu Bogu wszechmogącemu, w Trójcy Świętej jedynemu, wobec Matki Najświętszej, aniołów i świętych, szczególnie Jana Chrzciciela, patrona trzeźwości, że – tu mówi się przez jaki czas – nie będę pił alkoholu, nie będę palił papierosów, uprawiał hazardu czy używał narkotyków. Na koniec mówi się: tak mi dopomóż Bóg, Męka Jezusa Chrystusa i Matka Nieustającej Pomocy. To jest cała przysięga, którą odmawia się głośno, jedną rękę kładąc na Piśmie świętym. Czy był jakiś przypadek, który Ojciec bardziej zapamiętał? O. J. Możdrzeń SJ: Kilka takich było. Kiedyś przyszedł pan i chciał ślubować na rok. Zorientowałem się, że jest alkoholikiem, więc nie chciałem się na to zgodzić, ale on się uparł, że musi ślubować na rok. Zapytałem go, dlaczego. Odpowiedział, że jego siostra zaczęła szukać dla niego ratunku i sprawa doszła aż do sądu, który skazał go na leczenie, ale nie na zamknięte, tylko miał dojeżdżać do Nowego Targu. Ponieważ przez dłuższy czas na to leczenie nie dojeżdżał, policja sprowadziła go do sądu. Pokazał tam jaką ma rentę i pani sędzinie powiedział, że jeżeli będzie jeździł na terapię, to nie będzie miał na chleb. Wtedy pani sędzina, która okazała się mądrą kobietą, powiedziała mu, że jeżeli przyniesie jej z Górki obrazek, że ślubował na rok, to zmieni wyrok. Gdy to usłyszałem, zgodziłem się. Po roku przyszedł znowu ślubować i od razu powiedział, że teraz nikt go nie zmusza. Jest to pierwszy przypadek w moim życiu, że sąd mógł pomóc komuś w wydźwignięciu się, bo zwykle jak sąd skazuje na leczenie, to powtarza się je po kilka razy, a tutaj udało się za pierwszym razem.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.