Prof. Władysław Bartoszewski został 29 stycznia doktorem honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
W uchwale Senatu podkreślono, że uniwersytet „pragnie wyrazić szacunek i uznanie” dla działalności prof. Bartoszewskiego, „który jako uczony, polityk i społecznik, wrażliwy i zatroskany, krytyczny, ale życzliwy, swym zaangażowaniem służy Polsce, nauce i prawdzie, a nade wszystko służy człowiekowi”. Uroczystość przebiegała przy wypełnionej po brzegi auli uniwersyteckiej, a wchodzącego laureata powitały długie oklaski. Profesorowi towarzyszyła żona Zofia, jako goście przybyli m.in. marszałek senatu RP Bogdan Borusewicz, ambasador Niemiec Michael Gerdts, ambasador Izraela David Peleg, ambasador Irlandii Declan O’Donovan, minister nauki i szkolnictwa wyższego podsekretarz stanu prof. Grażyna Prawelska-Skrzypek, kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Janusz Krupski. Laudator, prof. Jerzy Kłoczowski zauważył, że Władysław Bartoszewski „całe życie służył bezpośrednio sprawom, którym służył w AK”. - Służył na gruncie kraju w bardzo trudnych warunkach, płacąc bardzo dużą karę za tę działalność, ale nigdy się nie poddając, zawsze znajdował drogę, by służyć prawdzie – powiedział. Zdaniem historyka prof. Bartoszewski także dzięki działalności po 89 roku ma „wyjątkową pozycję w tym ważnym pokoleniu, dla którego sprawa niepodległości polskiej, sprawa Polski była tak niezmiernie ważna”. Mówiąc o pracy prof. Bartoszewskiego w KUL, prof. Kłoczowski zauważył, że uniwersytet w Lublinie był instytucją mającą margines wolności dużo większy aniżeli inne instytucje w Polsce. - To jest rzecz trochę niedoceniana, ten margines wolności KUL, i jak go wtedy wykorzystywaliśmy - mówił. Podkreślił, że kilkanaście lat wykładów i seminarium pozwoliły Bartoszewskiemu usystematyzować zagadnienia, którymi się zajmował. - Wykłady o podziemnym państwie polskim, oporze, sytuacji międzynarodowej, sprawie żydowskiej, sprawach niemieckich, to tematy, których tu setki studentów wysłuchiwały. Prace magisterskie dotyczące zabronionej oficjalnie czy wykrzywionej tematyki to ogromny dorobek – powiedział. - Trzeba podkreślić ogromną umiejętność Bartoszewskiego, charyzmat specjalny przedstawiania zagadnień tak, żeby to interesowało szerokie grono ludzi i tę umiejętność przedstawiania w żarliwy sposób przy jednoczesnej trosce o treść, by to było oparte o solidną dokumentację. To jest sprawa walki o pamięć narodową, pokazywanie naszego oporu i walki o niepodległość Polski, tak straszliwie wykrzywiane po 45 roku przez to, co można by nazwać nacjonalkomunizmem PRLowskim – mówił prof. Kłoczowski. Przypomniał także działania laureata na rzecz dialogu polsko-żydowskiego i polsko-niemieckiego oraz jego służbę dla polskiej polityki zagranicznej. Zaznaczył, że w tej kwestii Bartoszewskiego cechowało spojrzenie męża stanu, to znaczy „spojrzenie na pozycję Polski z szerszej perspektywy, bez ciasnego doktrynerstwa”. Podobne myślenie kierowało jego działaniami i wystąpieniami dotyczącymi Unii Europejskiej. - Drogi Władku, kiedy prawie 40 lat temu zaczynałem rozmowy z tobą w sprawie twego przyjścia na KUL, sytuacja była kompletnie inna aniżeli dziś. Myśmy nie myśleli, że te wypadki tak się potoczą, jak się potoczyły i że prawie po 40 latach dzisiaj w wolnej Polsce będziemy mieli tak wielką okazję, żeby uczcić twoją pracę i wyniki tej pracy – mówił prof. Kłoczowski. Gratulacje laureatowi złożył m.in. abp Józef Życiński. Przywołał określenia, jakimi wcześniej obdarzano Bartoszewskiego: Polak, humanista, katolik – tak nazwano go po wystąpieniu w Bundestagu i Bundesracie, zaś gdy odbierał nagrodę w Essen, nazwano go „obrońcą szykanowanych” i „budowniczym pomostów zwłaszcza między Polakami i Niemcami”. Metropolita lubelski przypomniał też głos Jarosława Kaczyńskiego, który w liście na 85-lecie prof. Bartoszewskiego napisał, że jego postawa jest przykładem autentycznego patriotyzmu, odwagi i konsekwentnego chrześcijaństwa. Zauważył przy tym, że zanim przyszły te pochwały, Bartoszewski musiał swoje przejść – pobyt w Auschwitz, stalinowskie więzienie, potem internowanie. - Tego typu szykan było wiele. Zaduma nad życiem naszego bohatera to okazja do refleksji nad historią Polski i naszą pozycją w Europie, refleksji nad świadectwem chrześcijanina, Polaka, humanisty żyjącego tą wielką tradycją, którą kiedyś po wyjściu z Oświęcimia ukształtował i inspirował w postawie młodego Władysława ks. Jan Zieja. Dziś dziękujemy gorąco za to świadectwo – powiedział abp Życiński.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.