Prof. Władysław Bartoszewski został 29 stycznia doktorem honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
Za ukształtowanie w latach studiów podziękował laureatowi Janusz Krupski, dziś kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, niegdyś student prof. Bartoszewskiego. - To było dla nas niezwykle ważne doświadczenie i spotkanie w życiu. Spotkaliśmy nie tylko wielkiego erudytę, człowieka wielkiej wiedzy, ale przede wszystkim przedstawiciela pokolenia żołnierzy AK, świadka historii, człowieka, który przy okazji tych wykładów przekazywał nam swoje życiowe doświadczenie i przesłanie – powiedział. - Wykłady pana profesora i cała jego późniejsza działalność rozumiałem w duchu rozkazu generała Okulickiego-Niedźwiadka, by żołnierze zwolnieni już z przysięgi całym swoim życiem pełnili służbę na rzecz niepodległej Polski całym swoim życiem pan profesor tę służbę pełnił – dodał. Bogdan Borusewicz, również dawny student Bartoszewskiego zauważył, że tamte wykłady były nie tylko działalnością naukową, ale „potrzebne nam były po to, by zachować pewną higienę psychiczną”. - Pan dawał nam odpowiedź nie tylko naukową, ale także poprzez przykład swojej drogi życiowej dawał nam pan odpowiedź, że nasza droga jest drogą dobrą i właściwą – mówił. Gratulacje nadesłali także m.in. kard. Zenon Grocholewski, min. Radek Sikorski, kard. Stanisław Dziwisz. Władysław Bartoszewski dziękując za wyróżnienie, wspomniał o innych uczelniach, które obdarzyły go tytułami doktora honoris causa, były to m.in. Baltimore Hebrew College w Stanach Zjednoczonych w 1974 r. i Uniwersytet Phillipa w Marburgu w 2001 roku. - Wyróżnienie na tej uczelni, która nosi imię Jana Pawła II ma walor szczególny, a ponieważ dane mi było ze wszystkimi ludźmi z KUL, 16 października 1978 roku po wykładach przeżyć wieczór wiadomości o wyniku konklawe i dowiedziałem się o tym dla wszystkich tak sensacyjnym i szczęśliwym wyborze w Lublinie, w mojej pamięci ten patron, to wydarzenie dziwne, fakt, że mogłem tego człowieka znać, zanim był jeszcze kardynałem, to wszystko układa się w ciąg pewnych bonusów życiowych ponad zasługę - powiedział profesor. - Jestem bardzo wdzięczny Jerzemu Kłoczowskiemu, że mnie namówił do regularnej pracy pedagogicznej, do której nie czułem się dobrze przygotowany. Uważam za wielki swój przywilej, że doprowadziłem tu do zakończenia studiów 36 młodych ludzi. Im też dużo zawdzięczam, bo pracując z nimi i nad nimi tego i owego się nauczyłem – powiedział prof. Bartoszewski. Podkreślił, że podczas różnych jego działań uniwersyteckich, „wszędzie było publicznie i jawnie wiadome, że mój rodowód i moja węższa rodzina to jest KUL”. Na koniec swego wystąpienia profesor przekonywał, że w życiu warto być optymistą. - Budowanie jest trudne, burzenie jest łatwe, obrażanie się na ludzi, niechęć, nieufność, to uczucia znane, one nie są twórcze. Konstruktywne jest szukanie pomostów – podkreślał. Tytuł doktora honoris causa został nadany prof. Bartoszewskiemu na posiedzeniu Senatu KUL 27 września 2007 r., na wniosek Rady Wydziału Nauk Humanistycznych z 17 kwietnia 2007 r. Władysław Bartoszewski jest historykiem, publicystą, politykiem. Był więźniem obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, współzałożycielem Rady Pomocy Żydom "Żegota". W latach 1942-45 był pracownikiem Wydziału Informacji Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. W 1963 r. jako jeden z pierwszych Polaków, otrzymał medal "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" w Jerozolimie. Posiada od 1991 r. honorowe obywatelstwo państwa Izrael. Jest autorem około 40 książek i ponad 1200 artykułów o najnowszej historii Polski. Po 1989 r. m.in. dwukrotnie pełnił urząd ministra spraw zagranicznych. Od czerwca 2001 roku jest przewodniczącym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Premier Tusk powołał prof. Bartoszewskiego na urząd sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika ds. relacji międzynarodowych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.