Śmierć to największa próba miłości

Komentarzy: 1

Nasz Dziennik/a.

publikacja 02.03.2008 16:15

Jako chrześcijanie idziemy jeszcze dalej. Uznajemy śmierć za największą próbę miłości - powiedział w rozmowie z Naszym Dziennikiem kard. Javier Lozano Barragán, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia.

Koniecznie musimy zmienić tę mentalność, ponieważ w ten sposób ludzkość pozbawia się wielkiego dobra. Jest takie powiedzenie afrykańskie, które bardzo lubię. To właśnie plemiona afrykańskie w swoim "prymitywizmie" uważają, że jeśli umarł starzec, to umarła z nim cała biblioteka. Na Zachodzie miliony bibliotek dogorywa - bez otwarcia przynajmniej jednej książki... Miliony osób umierają bez wykorzystania ich mądrości życiowej. Jest to wielka strata także dla Europy. Nie czerpiemy z wiedzy, wielkości i powagi starszych pokoleń. - Profesor Wolfram Höfling, konstytucjonalista z Uniwersytetu w Kolonii, podnosił, że jest niezwykle istotne - dla państwa i społeczeństwa, aby nie dopuścić do atmosfery, w której nieuleczalnie chorzy myślą, iż umieranie jest realizacją wolności, ponieważ sami nie chcą być ciężarem dla innych. Jednak ta atmosfera to już w niektórych krajach fakt. Jakie są źródła tworzenia się takiego nieludzkiego klimatu? - W każdym razie u podstaw tego wszystkiego znajduje się "kontrkultura śmierci" w połączeniu z "kulturą" wydajności. Wartość życia ocenia się tylko z punktu widzenia czyjejś przydatności, produktywności. Jeśli ktoś myśli: ja mam znaczenie tylko jako produkujący, sprzyjający rozwojowi - to jest dla niego logiczne powiedzenie: już nie mogę dać mojego wkładu, dlatego odchodzę, proszę o uśmiercenie mnie. To jest największy błąd! Nie można myśleć, że życie ludzkie ma wartość tylko wtedy, kiedy jestem użyteczny. Nie można redukować człowieka do maszyny produkcyjnej, która im jest wydajniejsza, tym lepsza. A niestety w naszej społeczności, w naszej filozofii wszystko pojmuje się w taki sposób - jako produkt użyteczny, jako ogniwo w rozwoju. Musimy zmienić diametralnie nasz sposób myślenia z przedmiotowego na podmiotowy. Człowiek to podmiot, a nie przedmiot - maszyna. Podmiot nie jest tylko jednostką, ale osobą - tak to ujmuje chrześcijaństwo. Osoba ma zaś stronę cielesną, psychologiczną, społeczną, jest też strona miłości, duchowa strona osoby. Wszystkie te aspekty osoby łączą się i trzeba zawsze brać pod uwagę jednocześnie, nie zaś wybiórczo, te na przykład, które kładą nacisk na przydatność czy użyteczność danego człowieka. Musimy więc zwrócić uwagę na inteligencję, rozum. Tych, co się uważają za "rozwiniętych", za "wielkich myślicieli", można by było zaliczyć nie do trzeciego, ale czwartego czy piątego świata, bo zredukowali osobę do istoty, która kieruje się tylko instynktem - żyje jak zwierzątko. Bardzo mnie to zadziwia, że w Europie, w naszej kulturze zachodniej, w krajach wysoko rozwiniętych dochodzi się do tego typu rozumowania i redukucji człowieka do osobnika kierującego się instynktem. - Zastanawiająca jest nazwa organizacji, do której należy np. prof. Gonzalo Herranz z Hiszpanii, zaproszony na kongres PAŻ - Światowa Federacja Lekarzy Szanujących Życie Ludzkie. Czy to nie jest redundancja? W zasadzie do takiej organizacji powinni należeć wszyscy lekarze, skoro wszyscy przysięgali bronić życia... - Wydawałoby się, że nazwa tej organizacji jest taką właśnie redundancją, ale w tych naszych okolicznościach, w tych właśnie czasach wielu lekarzy wydaje się preferować śmierć, co więcej - są i tacy, którzy aplikują śmierć. Jako przykład może służyć to, co się dzieje w Holandii. Jeśli chory w Holandii zwraca się do lekarza, to skąd może wiedzieć, że będzie on go leczył, że będzie bronił jego życia do końca, skoro prawo pozwala lekarzowi na eutanazję. Chory tego nie wie. Jak ma rozmawiać o leku, który np. będzie przedłużał jego życie, kiedy lekarz może przepisać mu środek, który skróci jego życie. Dlatego byłoby może dobrym rozwiązaniem, gdyby w każdym ambulatorium, np. w Holandii, było jasno napisane: "lekarz za życiem", "lekarz za śmiercią". W ten sposób paradoksalnie mielibyśmy rozeznanie, kto nas nie zabije. Jeśli zostanie przeforsowane prawo do eutanazji, całkowicie zatraci się szacunek i zaufanie do lekarza. Stąd jest bardzo dobrą ideą, żeby byli lekarze "za życiem" i tak się nazywali. Konkretnie. Przynajmniej mielibyśmy pewność, że jesteśmy w dobrych rękach.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona